Miasto musi oddać spadkobiercy byłego właściciela część terenu, na którym działa Rodzinny Ogród Działkowy „Piastowski”. Mowa o gruntach koło hali Globus, które 51 lat temu państwo przejęło pod osiedle, ale ostatecznie powstały tu grządki. Warszawski sąd prawomocnie orzekł, że miasto ma oddać nieruchomość
Sporne nieruchomości są (już niedługo) własnością miasta, ale ich faktycznym użytkownikiem są działkowcy. Kilkadziesiąt lat temu właścicielem tej ziemi była osoba prywatna, która w marcu 1968 r. sprzedała nieruchomości Skarbowi Państwa zgodnie z decyzją wywłaszczeniową. Decyzja mówiła, że grunty są potrzebne pod budowę osiedla Lubelskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. W oficjalnych planach była mowa o tym, że powstanie tu „stadion dzielnicowy/park sportowy”. Zamiast tego powstały ogrody działkowe.
Spadkobierca dawnego właściciela tej ziemi upomniał się o zwrot nieruchomości, bo prawo dawało mu taką możliwość. Zgodnie z przepisami można się ubiegać o zwrot terenów, na których w określonym czasie nie zostało zbudowane to, co zapisano w decyzjach wywłaszczeniowych. Sprawa trafiła do starosty lubelskiego, a później do wojewody, którzy uznali, że miasto powinno oddać część ziemi wskazanej we wniosku spadkobiercy.
Decyzja nakazująca zwrot ziemi została wydana przez wojewodę w styczniu 2017 r. Władze miasta oraz Polski Związek Działkowców zaskarżyły ją do sądu. Ratusz przekonywał tam, że utworzenie ogrodów działkowych jest zgodne z celem wywłaszczenia gruntu. Sąd był innego zdania.
– Ogród działkowy z urządzonymi parcelami, altanami, nasadzeniami drzew, krzewów i innych roślin nie stanowi realizacji celu budownictwa ogólnomiejskiego i zorganizowanego budownictwa mieszkaniowego – czytamy w wyroku Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego sprzed dwóch lat. Wyrok został zaskarżony przez miasto i działkowców do Naczelnego Sądu Administracyjnego w Warszawie, który kilka dni temu wydał prawomocny wyrok kończący wieloletni spór o zwrot ziemi.
Zgodnie z wyrokiem NSA miasto musi oddać ziemię spadkobiercy dawnych właścicieli. Nie może też zostawić działkowców na lodzie.
– Gmina Lublin zobowiązana została do wypłaty odszkodowania na rzecz Polskiego Związku Działkowców za składniki majątkowe jego własność, wypłaty odszkodowania na rzecz działkowców oraz odtworzenia i założenia ogrodu w terminie trzech lat od dnia, w którym decyzja starosty stanie się ostateczna – informuje Zbigniew Dubiel, koordynator radców prawnych lubelskiego Ratusza.
Na otworzenie 12 parceli ogrodowych w innym miejscu miasto ma już niedużo czasu, bo do 10 stycznia przyszłego roku. Właśnie wtedy miną trzy lata odkąd decyzja zwrotowa stała się „ostateczna”. – Nie doszło jeszcze do odtworzenia ogrodu, trwają pracę w zakresie wyznaczenia stosownego do tego terenu – przekazuje nam prawnik Ratusza.
Ogrody działkowe przy ul. Kazimierza Wielkiego mogą się skurczyć o kolejne tereny. – Toczą się jeszcze trzy postępowania o zwrot nieruchomości, łącznie dotyczą obszaru o powierzchni 0,71 ha – dodaje Dubiel. Jedno postępowanie jest jeszcze na etapie pierwszej instancji. Dwa pozostałe zaszły już do Naczelnego Sądu Administracyjnego w Warszawie.
Zgodnie z wyrokiem NSA miasto musi oddać ziemię spadkobiercy dawnych właścicieli. Nie może też zostawić działkowców na lodzie.