Trwają próbne matury. Wczoraj uczniowie ostatnich klas szkół średnich zmierzyli się z językiem angielskim. Dziś – w ostatnim dniu egzaminów – sprawdzili swoje siły w przedmiocie dodatkowym. Nie wszystkie nastolatki mogą wziąć jednak udział w przymiarce do egzaminu dorosłości
Próbnych matur nie przeprowadza m.in. II Liceum Ogólnokształcące im. Zamoyskiego. Powodem jest to, że za próbny egzamin trzeba zapłacić. Tam gdzie rady rodziców nie zgodziły się na ponoszenie kosztów – w tym tygodniu przymiarki do egzaminu dojrzałości nie było.
- Żałuje. Mam koleżanki w „Unii” i one próbne matury zdawały. W prawdzie musiały za to zapłacić, ale wydaje mi się, że warto wydać parę złotych żeby zobaczyć co czeka nas w maju. Nie chodzi już chyba nawet o to, żeby sprawdzić, co się naprawdę umie, bo to można przecież sprawdzić rozwiązując testy w internecie. Warto przeżyć ten stres. Dzięki temu prawdziwy egzamin nie będzie tak trudny – mówi prosząca o anonimowość uczennica „Zamoya”.
Od lat próba odbywa się natomiast w I L.O. im. Stanisława Staszica. Także wczoraj uczniowie ją pisali (na zdjęciu).
- Mimo że egzamin nie jest obowiązkowy przeprowadzamy go co roku. Taka próba przynosi uczniom bardzo wiele korzyści – przyznaje Stanisław Stoń, dyrektor szkoły. – Przede wszystkim mogą oni w praktyce sprawdzić, jak przebiega egzamin i dzięki temu przestać stresować się wymogami proceduralnymi. Ponieważ na napisanie próbnego egzaminu mają tyle samo czasu ile otrzymają go w maju uczą się też, jak go rozplanować. W trakcie lekcji nie zdarza się aby pisanie testów, czy klasówek trwało np. 150 minut.
Uczniowie dowiedzą się też, jak ważna w przypadku matur jest punktualność. Na przeprowadzoną w środę próbę egzaminu z matematyki w Staszicu spóźniły się trzy osoby. Zgodnie z procedurą nie zostały wpuszczone na salę.
- Co innego teoria, a czym innym jest informacja, którą w ten sposób otrzymał cały rocznik. Teraz będą wiedzieli, że w maju muszą wyjść z domu wcześniej żeby na pewno być dopuszczonym do egzaminu dorosłości.
Wczorajszy egzamin z języka angielskiego uczniowie uznali za prosty.
- Angielskiego uczyłem się już w przedszkolu. Nigdy nie byłem orłem, ale jeśli przez tyle lat nadąża się za omawianym materiałem nie powinno być większych problemów – mówi Jakub. – Wiem tylko, że do maja muszę poćwiczyć jeszcze mowę zależną. Z resztą sobie poradzę.
- Trudno nie było, ale dobrze chyba nie wypadłem – przyznaje Kamil. – Zjadł mnie stres. Wszystko chyba dlatego, że znacznie lepiej mówię po angielsku niż piszę. Wiem, że zrobiłem kilka prostych błędów.