Na 100 tys. złotych oszacowano wstępnie straty po pożarze, który w czwartek późnym popołudniem wybuchł w kamienicy przy Al. Racławickich 6, na rogu ul. Żwirki i Wigury.
W 20-metrowym lokalu mieszkała 40-letnia kobieta. W opuszczeniu mieszkania pomógł jej sąsiad. Ogółem z budynku ewakuowanych zostało 21 osób. Karetki pogotowia ratunkowego zabrały dziewięć osób, w tym rocznego chłopczyka i dwuletnią dziewczynkę.
Najbardziej ucierpiał był mężczyzna w średnim wieku, którego trzeba było wynosić na noszach, podłączonego do butli z tlenem. Mężczyzna mieszkał w lokalu znajdującym się tuż nad mieszkaniem, w którym doszło do pożaru. Z poparzeniami górnych dróg oddechowych pozostał w szpitalu. Zdarzenia nie przeżył pies.
Walka z żywiołem trwała blisko trzy godziny. – W akcji uczestniczyło sześć zastępów, ogółem 24 strażaków – mówi Badach. – Gaszenie pożaru utrudniały samochody zaparkowane przy budynku na ul. Żwirki i Wigury – dodaje . Na jeden z pojazdów, samochód nauki jazdy, który próbował ominąć wozy strażackie chodnikiem wzdłuż kamienicy posypało się szkło z szyby, która pod wpływem ognia pękła w oknie płonącego mieszkania.
Lokatorka spalonego mieszkania nieprędko będzie mogła do niego wrócić, nie tylko ze względu na wypalone wnętrza. – Wydaliśmy zakaz użytkowania tego lokalu – informuje Robert Lenarcik, szef Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego. – Strop mieszkania wykonany jest z desek i gliniano-trzcinowej polepy, która pod wpływem wysokiej temperatury i wody odpadła odsłaniając elementy konstrukcyjne – dodaje Lenarcik.
Problemy mają też lokatorzy mieszkania położonego piętro niżej, które jest kompletnie zalane. – Do gaszenia pożaru zużyliśmy 6 tys. litrów wody – mówi Badach. To nie jedyne uszkodzenia. Straż musiała skuć część tynku, który wybrzuszył się na zewnętrznej ścianie budynku od strony ul. Żwirki i Wigury.
Przyczyny pożaru nie są na razie znane. Ustala je policja.