Czy wszędzie ograniczenia prędkości mają sens? Miejscy urzędnicy mają to dokładnie sprawdzić. Tam, gdzie będzie to możliwe, znaki się zmienią. Zdaniem części kierowców to konieczność, a istniejące ograniczenia są zbyt rygorystyczne.
Przez 12 dni pracy aparat sfotografował dokładnie 932 samochody przekraczające dozwoloną prędkość. Z tego 702 zdjęcia zrobił właśnie przy Krochmalnej i to zaledwie w trzy dni. Na pozostałe dziewięć dni w kilku innych lokalizacjach przypada „tylko” 230 zdjęć. Zgodnie z założeniami fotoradar ma w tym roku zarobić dla miasta milion złotych.
– Mnie nie interesują wpływy z mandatów, bo to jest rzecz wtórna. Mnie interesuje bezpieczeństwo, a zdaję sobie sprawę z tego, że jeździmy za szybko – zapewnia tymczasem Krzysztof Żuk, prezydent miasta. Ale zapowiada: – Zlecę Zarządowi Dróg i Mostów weryfikację istniejącego oznakowania ulic, w tym ograniczeń prędkości.
Urzędnicy szacują, że na Krochmalnej uda się podnieść dopuszczalną prędkość do 50 km/h. – Tu głównym powodem ograniczenia do 40 km/h był zły stan nawierzchni – informuje Andrzej Bałaban, naczelnik Wydziału Zarządzania Ruchem w Zarządzie Dróg i Mostów.
Na tej liście wstępnie wymieniana jest też ul. Romera i Diamentowa. Tu również obowiązuje ograniczenie do 40 km/h. Jest szansa, że szybciej, niż teraz będzie można jechać przez al. Smorawińskiego za fotoradarem stojącym obok przejścia bez świateł a Wiaduktem Poniatowskiego, gdzie nie można jechać teraz szybciej, niż 50 km/h.
Od pół roku szybciej można jeździć al. Spółdzielczości Pracy między Związkową a granicą miasta. Dopuszczalna prędkość w tym miejscu to 70 km/h. Wcześniej było to 50 km/h. – O zmianę wnioskowała policja – przyznaje Bałaban. Mundurowi stwierdzili, że duże różnice prędkości między pojazdami i to, że wielu kierowców łamało ograniczenia było groźne dla bezpie-czeństwa ruchu.
Najmniej można spodziewać się zmiany oznakowania na dwupasmówkach, na których są przejścia dla pieszych bez świateł, bo tu samochody i tak często mkną za szybko. Jako przykład prezydent podaje al. Andersa. – Tam kierowcy jeżdżą z prędkością 100 km/h i nie ma możliwości, by kierowca wyhamował przed osobą znajdującą się na przejściu, a pieszy czuje się tam pewnie, bo ma dobrze oznakowane przejście – mówi Żuk.