Spłonął dach na kamienicy przy ul. Dolnej Panny Marii. Choć ogień spustoszył tylko jedno mieszkanie, również pozostałe nie nadają się do użytku.
Na poddaszu jedno z mieszkań zajmowała starsza kobieta. Na szczęście nie było jej w kamienicy, gdy zaczęło się palić. A reszta poddasza była niezamieszkana.
O godzinie 23 ogień zajmował już cały dach. Strażacy ewakuowali wszystkich mieszkańców kamienicy. Pożar gasili ponad cztery godziny – z drabin i w środku budynku. Walczyli również o to, żeby płomienie nie przedostały się na sąsiednią kamienicę. Z ogniem zmagało się 14 zastępów, łącznie 41 strażaków.
– Paliło się, że aż cała ulica wyszła popatrzeć – mówi jeden z sąsiadów. – Z dachu buchały ogromne płomienie. Tak do drugiej, to była niezła pochodnia – dodaje. – Z tego co wiem, wszyscy rozeszli się po rodzinach. Podobno miasto proponowało im hotel Victoria, ale nikt nie skorzystał. Na moje oko, ta kamienica jest do wyburzenia. Najpierw poszedł ogień, a potem zimna woda. Stropy są na nic – dodaje kolejny sąsiad.
– Spustoszenia są tak duże, że nie można określić nawet prawdopodobnej przyczyny pożaru – dodaje Badach. Wiadomo jedynie, że źródło pożaru było na poddaszu. Przyczynę wybuchu ognia będzie ustalała policja.
– Wiemy już, że w pustostanie na poddaszu zbierała się młodzież – mówi Anna Smarzak z Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie.
W sobotę stan budynku oceniali pracownicy Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego w Lublinie. Zdecydowali, że ze względu na zniszczenia, ludzie nie mogą w nim mieszkać.
Kamienicą administruje Zarząd Nieruchomości Komunalnych. Mieszkało tam 5 rodzin. – Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie w poniedziałek sprawdzi, jakie są główne potrzeby pogorzelców. W ciągu kilku dni nadzór budowlany musi rozstrzygnąć, czy budynek nadaje się do remontu, czy do wyburzenia – mówi Katarzyna Czerniak-Mieczkowska, rzeczniczka lubelskiego ratusza. – Wszystko wskazuj na to, że trzeba będzie poszukać nowych lokali dla tych rodzin.
Pierwszą pogorzelcy spędzili głównie u znajomych i rodzin.