Dwa lata więzienia w zawieszeniu i obowiązek zwrotu wyłudzonych 280 tys. zł. To kara dla Urszuli K., szefowej Łukowskiego Towarzystwa Przyjaciół Zwierząt. Kobieta została skazana za przywłaszczenie pieniędzy należących do organizacji
Wyrok w tej sprawie zapadł wczoraj w Sądzie Okręgowym w Lublinie. Urszula K. została skazana na 2 lata więzienia w zawieszeniu na 4 lata. Musi zapłacić 4,5 tys. zł grzywny, a także zwrócić niemal 280 tys. zł, które nielegalnie wypłaciła z konta ŁTPZ.
Problemy 41-latki zaczęły się po tym, jak w 2013 r. inspektorzy Najwyższej Izby Kontroli wykryli nieprawidłowości w finansach prowadzonej przez nią organizacji. Sprawa trafiła do prokuratury. Śledczy zarzucili Urszuli K., że od stycznia 2011 r. roku do września 2012 r. wypłacała z rachunku towarzystwa i przywłaszczyła kwoty od 500 do 22 tysięcy złotych – w sumie 279 tys. zł. Prezes miała przechowywać gotówkę u swojej zastępczyni. Kobieta zeznała później, że Urszula K. regularnie zabierała od niej pieniądze.
Proces wykazał, że szefowa stowarzyszenia wydawała wypłacone środki na cele prywatne. Urszula K. zaprzeczała tym zarzutom. Przekonywała, że pieniądze przeznaczyła m.in. na budy i kojce. Jako dowód przedstawiła dwie faktury na ok. 250 tys. zł, wystawione przez firmę z Włocławka. Kontrola przeprowadzona przez skarbówkę wykazała jednak, że to „firma-krzak”.
– Faktycznie nie prowadzi ona żadnej działalności i nie wiadomo, gdzie przebywa jej właściciel – wyjaśnił uzasadniając wyrok sędzia Łukasz Obłoza. – Wątpliwości budzi również fakt, że obie faktury wystawiono w jednym miesiącu, akurat podczas kontroli NIK.
Podczas późniejszego procesu Urszula K. tłumaczyła, że nie wiedziała, iż wszelkie wydatki stowarzyszenia należy dokumentować. – To naiwna linia obrony – ocenił sędzia Obłoza. – Oskarżona kierowała towarzystwem i prowadziła własną działalność gospodarczą. Wiedziała, że za każdym wydatkiem powinien iść rachunek lub faktura.
Na początku procesu Urszula K. deklarowała, że dobrowolnie podda się karze. Miała zostać skazana na 2 lata więzienia w zawieszeniu na trzy. Na zwrot przywłaszczonych pieniędzy dawano jej rok. Kobieta zmieniła jednak zdanie i postanowiła się bronić. W rezultacie sąd obciążył ją większością kosztów postępowania. Wczorajszy wyrok nie jest prawomocny.
Co się stało z psami?
Kontrola NIK w łukowskiej organizacji dotyczyła nie tylko wypłat z konta. Ustalono, że gminy Siemień, Wohyń i Abramów zlecały ŁTPZ wyłapywanie bezdomnych zwierząt, chociaż towarzystwo nie miało na to zezwolenia. W 2011 r. organizacja nie rejestrowała wyłapanych zwierząt. Według dokumentów z gmin, chodziło o 288 psów i 12 kotów. Nie wiadomo, co stało się ze zwierzętami. Czworonogi miały trafiać do domów tymczasowych, a następnie do adopcji lub schroniska. Nie odnaleziono jednak żadnej dokumentacji, która by to potwierdzała.