Nadciąga drogowa rewolucja. Ratusz chce, by mieszkańcy przesiedli się do autobusów. Część ulic ma być zamknięta dla ruchu kołowego.
Uparcie powtarzają za to, że na ulicach ma być jak najmniej aut osobowych i dużo atrakcyjnej komunikacji miejskiej. Proponują buspasy dla autobusów i znaczne ograniczenia dla aut prywatnych.
Ratusz dostał właśnie dwa warianty zmian. Kiedy się zdecyduje? – W ciągu dwóch-trzech miesięcy – mówi Stanisław Kalinowski, zastępca prezydenta. Miasto zastrzega, że nie jest to plan "na już”, ale "na lata”.
Ten pierścień ma dwie wersje. Pierwsza: al. Solidarności, Tysiąclecia, Unii Lubelskiej, Zygmuntowskie, Piłsudskiego, Lipowa, Racławickie, Długosza, Czechowska. Druga: Od Solidarności do Gali jak wyżej, a dalej przez ul. Lubelskiego Lipca '80, przedłużoną Muzyczną, Głęboką, Sowińskiego i Poniatowskiego.
Powstać mają też nowe parkingi poza ścisłym centrum. – 15–20 proc. ruchu w centrum jest związane z poszukiwaniem miejsca parkingowego – mówi Andrzej Brzeziński z Trans-Eko.
To dane jeszcze sprzed wprowadzenia strefy płatnego parkowania. Firma wytyka miastu, że 43 proc. miejsc parkingowych znajduje się na chodnikach, które powinny służyć pieszym. Im eksperci chcą dać znacznie więcej miejsca, podobnie jak rowerzystom, którzy dostaliby nowe stojaki i trasy. Kierowcom proponują parkingi w systemie Park&Ride (na mapce oznaczone symbolem PR), gdzie można zostawić auto, a dalej jechać komunikacją miejską.
Eksperci przyjęli, że Lublinowi będzie przybywać mieszkańców – do 400 tys. w roku 2035. Mimo że dane Głównego Urzędu Statystycznego prognozują co innego: będzie nas coraz mniej, w 2035 r. tylko 305 tys. Trans-Eko mówi, że wolało projektować sieć dróg, zakładając rozwój miasta.