Prokuratura oskarża sędzię Marię B. o fałszowanie dokumentów sądowych.
Prawniczka odpowiadała przed sądem dyscyplinarnym. Proces ciągnął się na tyle długo, że cztery z pięciu zarzutów zdążyły się przedawnić. W końcu Maria B. została ukarana tylko za to, że została przyłapana w stanie nietrzeźwości w lutym 2009 roku.
Kara była łagodna: przeniesieniem na inne stanowisko służbowe, ale niezbyt daleko, bo na obszarze działania Sądu Apelacyjnego w Lublinie. Od wyroku odwoływał się m.in. minister sprawiedliwości, który chciał wyrzucenia sędzi z pracy. Sąd Najwyższy nie przychylił się do tego wniosku.
Nie przedawniły się za to przestępstwa, które Marii B. zarzuciła Prokuratura Rejonowa w Zamościu. – Skierowaliśmy do sądu akt oskarżenia – mówi Ewa Łoza, prokurator rejonowy w Zamościu.
Śledczy oskarżają sędzię o poświadczenie nieprawdy w protokołach rozpraw. Według prokuratury 26 czerwca 2008 roku sędzia wyszła z pracy choć godzinę później miała ogłosić wyroki w kilku sprawach. Zainteresowani na próżno czekali na nią pod salą rozpraw. Dopiero po kilku dniach kazała protokolantce napisać w protokołach, że posiedzenia się odbyły. W rzeczywistości postanowienia, które miały datę 26 czerwca, podpisała dopiero 30 czerwca.
– Wystawiła dokumenty potwierdzające czynności procesowe, które nigdy nie miały miejsca. W ten sposób uchybiła godności urzędu – twierdzi prokuratura w akcie oskarżenia.
Maria B. nie przyznaje się do winy. Twierdziła, że nikomu nie kazała przerabiać dokumentów sądowych. Utrzymywała, że 26 czerwca 2008 roku mogła wyjść z sądu, ale potem wróciła do pracy. Orzeczenie ogłosiła w godzinach późniejszych, bo w sądzie była awaria prądu.
Sąd Rejonowy w Krasnymstawie, do którego wpłynął akt oskarżenia przeciwko sędzi, wyłączył się z rozpoznawania tej sprawy. Trafiła ona do Sądu Rejonowego w Puławach. Proces ma ruszyć pod koniec września.