Chwile grozy przeżył mieszkaniec ul. Melomanów w Lublinie. Podczas piątkowej ulewy, która przechodziła nad miastem, utknął w siłowni zalewanej od zewnątrz przez wodę.
Pan Piotr* piątkowe popołudnie spędzał na siłowni. Obiekt znajduje się w kondygnacji podziemnej jednego z bloków osiedla Prestige przy ul. Melomanów w Lublinie. Główne wejście do siłowni znajduje się na zewnątrz budynku. Przed drzwiami jest studzienka i to właśnie stamtąd zaczęła się wydostawać woda. – W ciągu dosłownie kilku, może 10 minut wody zebrało się tyle, że nie można było już wyjść – relacjonuje.
W siłowni oprócz głównego wejścia, jest też drugie, prowadzące z garaży podziemnych. Kłopot w tym, że było zamknięte i przez dłuższy czas nie było osoby, która by je otworzyła. – Nie mogłem dodzwonić się na żaden numer zarządcy obiektu, więc po jakimś czasie zadzwoniłem po pomoc na 112 – mówi mieszkaniec osiedla, który twierdzi, że spędził w zamknięciu około 30-40 minut. W tym czasie woda coraz bardziej się podnosiła i zaczynała przesiąkać przez drzwi.
Lokator twierdzi, że dzwonił na telefony stacjonarne administratora, których nikt nie odbierał. Swoich sąsiadów prosił przez Facebooka o jakiś numer telefonu komórkowego. – W końcu pojawił się ochroniarz, który otworzył mi drugie drzwi – opisuje. I dodaje: – Gdyby doszło do jakiegoś spięcia elektrycznego to mogłoby się źle skończyć.
>>> Ulewa przeszła nad Lublinem. Zalane ulice i parkingi, podtopione samochody [wideo, zdjęcia]
– Jak dojechaliśmy na miejsce to w środku nie było już żadnej osoby uwięzionej – potwierdza Tomasz Stachyra, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej w Lublinie. – Wypompowaliśmy wodę z pomieszczenia siłowni i z garaży przylegających do pomieszczeń – dodaje.
Administratorka budynku przy ul. Melomanów 1 zapewnia, że kiedy tylko otrzymała telefon od ochroniarza zaczęła działać, żeby pomóc uwięzionemu w siłowni mężczyźnie. – Zgłosiłam sprawę na pogotowie hydrauliczne, żeby przyjechali i wypompowali wodę. Ale zanim oni przyjechali, na miejscu była już straż pożarna, która się tym zajęła – mówi Katsiaryna Unuchka, administratorka nieruchomości. – Panowie z pogotowia hydraulicznego stwierdzili, że kolektor główny nie poradził sobie z tak dużą ilością wody jaka spadła w piątek – dodaje.
Administratorka przypuszcza, że problemy z dodzwonieniem się do zarządcy obiektu mogły wynikać ze słabego zasięgu w pomieszczeniu siłowni. Sąsiedzi pana Piotra podpowiadali, że nie może się dodzwonić, bo „pewnie mają wolne”.
* imię zmienione