1500 osób może zablokować ulice jeżdżąc w kółko po śródmieściu. Chcą upomnieć się o nowy tor wyścigowy. Ratusz zakazał im tej akcji, organizatorzy odwołali się do wojewody. A część osób planujących przejazd zapowiada w internecie, że blokada i tak będzie
Planowane na najbliższy czwartek zgromadzenie publiczne miało się rozpocząć o godz. 8.50 dwugodzinną pikietą przed Ratuszem, w którym o tej porze będzie trwać sesja Rady Miasta. O godz. 15.30 miała się rozpocząć druga część: trwający 2,5 godziny przejazd samochodów i motocykli wyznaczoną trasą.
- Nie widzimy innej możliwości zwrócenia uwagi na problem braku przeznaczonego dla nas obiektu sportowego. Chcemy, żeby zbudowało go miasto, bo jako kierowcy płacimy podatki większe niż inni, a nie mamy jednego toru, podczas gdy jest wiele innych obiektów sportowych - mówi Beata Pocheć, która w wymaganym prawem zgłoszeniu akcji wskazana jest jako przewodnicząca zgromadzenia.
Urzędnicy wyliczyli, że kolumna pojazdów byłaby długa na kilka kilometrów, że akcja sparaliżowałaby miasto, a uwięzione w korkach samochody nawet nie miałyby jak zjechać na bok, by ustąpić pierwszeństwa służbom ratunkowym. I że paraliż ruchu może wyzwalać agresywne zachowania innych kierowców. Organizatorzy odwołali się od tego zakazu do wojewody.
- Jeżeli zakaz będzie podtrzymany, zastosujemy się do zaleceń władzy i przejazd się nie odbędzie. Mówię to jako organizator, w swoim imieniu. Nie odpowiadam za resztę ludzi, a ludzie są naprawdę wkurzeni - zastrzega Pocheć.
Dowodów wkurzenia nie trzeba długo szukać. Na stronie wydarzenia utworzonej na portalu Facebook przeczytać można nawet takie komentarze: "prawo w Polsce jest tak zrobione że legalnie zablokujemy Lublin i j...ć ratusz. Pokażemy że się Nas nie olewa!!!”