Nie ma podstaw, by wyciągać konsekwencje wobec sędzi, która wypuściła za kaucją marszałka Podkarpacia. Wnioskował o to szef CBA. Rzecznik dyscyplinarny dla sędziów uznał jednak, że zarzuty agentów nie mają nic wspólnego z prawdą.
W rezultacie Szef CBA, Paweł Wojtunik zawiadomił ministra sprawiedliwości, że w czasie posiedzenia naruszono godność i powagę sądu. Według biura, sędzia mogła złamać zasady bezstronności i obiektywizmu. CBA domagało się więc wszczęcia postępowania dyscyplinarnego.
– Nawet jedna z informacji przedstawionych w piśmie CBA nie znalazła potwierdzenia w faktach – kwituje Artur Ozimek, rzecznik SO w Lublinie.
Postępowanie wyjaśniające w tej sprawie prowadził sędzia SO, zastępca rzecznika dyscyplinarnego. Według CBA, po ogłoszeniu postanowienia o wyjściu za kaucją sędzia miała powiedzieć do marszałka: "podejrzany powinien być zadowolony".
– Z przesłuchań wynika, że jeden z agentów miał tylko słyszeć takie słowa. Drugi zeznał, że to sam Mirosław Karapyta powiedział, że jest zadowolony – wyjaśnia Ozimek. – Zeznania innych świadków, w tym adwokata i protokolanta zaprzeczają, by sędzia komentowała swoją decyzję na sali.
Postępowanie wykazało, że w zeznaniach czterech agentów pilnujących marszałka jest wiele rozbieżności. W notatkach funkcjonariuszy fakty mieszają się z domysłami i informacjami zasłyszanymi na korytarzu. Z zawiadomienia CBA wynika, że sędzia miała rozmawiać z podejrzanym jeszcze przed wejściem na salę sądową.
– Sprawdzono nagrania z monitoringu i okazało się, że nie było żadnej rozmowy – dodaje Ozimek.
Funkcjonariusze CBA informowali również, że sędzia tylko pozornie zapoznawała się z aktami sprawy. Światło w sali było bowiem zgaszone.
– Nic dziwnego, sędzia była wtedy w innym pokoju, piętro wyżej – dodaje Ozimek.
Na tym nie koniec. W notatce CBA napisano, że do gabinetu sędzi wszedł adwokat marszałka. Spotkania trwało kilkanaście minut.
– Ta informacja się nie potwierdziła. Pomieszczenie, w którym przebywała sędzia znajduje się w strefie zamkniętej. Dostęp do niej mają tylko pracownicy sądu, znający kod – wyjaśnia Ozimek. – Adwokat był jedynie w pokoju protokolanta.
W czasie przesłuchać agentów wykazano, że część informacji przekazanych przez nich jako fakty, była tylko domysłami. Według rzecznika dyscyplinarnego skarga CBA była całkowicie bezpodstawna. Ujawniła również, że agentom brakuje podstawowej wiedzy na temat procedur sądowych.
– Jeśli ktoś myli postanowienie o tymczasowym aresztowaniu z wyrokiem, to jak można to ocenić – kwituje Ozimek.
Rzecznik dyscyplinarny dla sędziów zwrócił się do szefa CBA o wyciągnięcie konsekwencji służbowych wobec swoich agentów.