W piątek w Centrum Języka i Kultury Polskiej UMCS w Lublinie można było posłuchać otwartego wykładu o sytuacji geopolitycznej Ukrainy. Poprowadził go Leszek Moczulski, polityk, dziennikarz i działacz społeczny.
– Już od czasów wielkich ekspansji ze wschodu - mongolskiej, tureckiej i rosyjskiej, to państwo jako ostatni bastion płaciło najwyższą cenę. Cały swój wysiłek musiało włożyć w obronę własnego istnienia – podkreślił prof. Moczulski i dodał: Ze strony Polski nie było takiego zagrożenia. Granica polsko-ukraińska wytyczona w XIII w. przetrwała aż do rozbiorów, nie było też konfliktu religijnego. Zmieniło się to dopiero na początku XX w.
Jak ocenił Moczulski ostatnie dwie dekady były dla Ukrainy przełomowe.
– W tym momencie nie ma w jej pobliżu żadnego podmiotu geopolitycznego, który mógłby jej zagrażać i byłby zdolny do kolejnej ekspansji. Co prawda Rosja jest uznawana za mocarstwo, ale to tylko cień dawnego Związku Radzieckiego. Nie ma już takiego potencjału demograficznego i ekonomicznego. Jest już tylko rozległa terytorialnie – tłumaczył profesor.
– Teraz politycy muszą dokonać wyboru czy Ukraina będzie brała udział w integracji europejskiej czy euroazjatyckiej - z Rosją. Trzeba jednak zaznaczyć, że można integrować się tylko z podmiotem, który jest do tego zdolny. A Rosja nie jest. Dlatego integracja z Europą jest nieunikniona. Może być tylko oddalona w czasie.