Tak jak zapowiadał "Dziennik Wschodni", prezydent wycofał się z pomysłu przekazania 8 mln zł fundacji Lubelskie Centrum Żeglarstwa na budowę ośrodka nad zalewem. Teraz chce aby zbudował go MOSiR
W zeszły piątek prezydent skierował do Rady Miasta projekt uchwały z następującą propozycją: w tym roku dajemy fundacji 1 mln, w przyszłym 7 mln zł. Pomysł od razu wzbudził emocje. Szybko okazało się, że nie miałby szans w głosowaniu. W środę prezydent wycofał projekt.
– Nie ma sensu dyskutować nad czymś, co już jest przedyskutowane. Radni wolą inne rozwiązanie – mówi Krzysztof Żuk, prezydent Lublina. – Chcemy odwrócić role. Mając pieniądze możemy wystąpić do fundacji o wsparcie merytoryczne – dodaje.
Miasto miałoby budować ośrodek poprzez swoją spółkę MOSiR, która wystąpiłaby o unijną dotację a od fundacji mogłaby przejąć sporządzone przez nią analizy.
Ratusz jest na wygranej pozycji, bo umowa dzierżawy ma ściśle określone warunki. – Fundacja ma zbudować ośrodek do 1 listopada 2014 r. wykładając co najmniej 5 mln zł netto – mówi Miłosz Bednarczyk, rzecznik MOSiR. – Jeśli nie dotrzyma terminu będziemy mogli przejąć nieruchomość i zażądać zwrotu różnicy między faktycznymi wydatkami a kwotą 5 mln zł.
Nieoficjalnie wiadomo, że swoje analizy fundacja wycenia na milion zł. Oddając grunt musiałaby oddać
je w rozliczeniu MOSiR-owi i dopłacić 4 mln zł. – Teraz ruch należy do fundacji, czy w terminie zbuduje ośrodek bez pomocy miasta, czy też zasiądzie do rozmów jak zakończyć sprawę – dodaje Bednarczyk.
Czy fundacja będzie czekać do listopada, czy wcześniej odda nieruchomość? – Będziemy kontynuować starania o to, żeby to centrum powstało. Wierzymy w społeczną potrzebę i akceptację – komentuje Kawa. – Jeżeli na tej sesji radni nie będą mogli się wypowiedzieć, czy chcą to dofinansować, czy nie, to będziemy się starali, by taką możliwość mieli później.