Malarstwo w jej życiu było od zawsze. Już na początku podstawówki dziewczynka przerysowywała namiętnie księżniczki i bohaterów ukochanych bajek o Scooby Doo. Najpierw było to przekalkowywanie, a potem rysowanie patrząc na oryginalny rysunek. Dopiero potem przyszedł czas na rysowanie, tego wszystkiego co przyszło do głowy.
Udane rzeczy
- Powiem nieskromnie, że patrząc z perspektywy kilku lat to były dobre prace - mówi Marysia Osior. - To były udane rzeczy, bo nie wiedziałam wtedy tego, co teraz. Nie znałam formy, płaszczyzny. Nie wiedziałam jak prowadzić kreskę, ale te prace wychodziły ze mnie i dlatego to było dobre. Było częścią mnie. Potem zaczęły się kolejne zajęcia plastyczne. Marysia, jako czternastolatka, trafiła do pracowni plastycznej Młodzieżowego Domu Kultury nr 2. Przyszła jak każdy zainteresowany zajęciami z zamiarem sprawdzenia czy ma talent. Z chęcią rozwijania umiejętności, poszukiwania i eksperymentowania z materią sztuki i potrzebą przeżywania sukcesów. Czy wyróżniała się na tle innych uczniów?