Ledwie, oświecone kosmicznym światłem, najwyższe władze Opola Lubelskiego ogłosiły genialny pomysł zbudowania w pobliskim Emilcinie pierwszego w Europie (niewykluczone, że w świecie!) pomnika ku czci ufoludków, które 26 lat temu miały wylądować w okolicy tej wsi, aby zabrać na pokład i przebadać miejscowego rolnika Jana Wolskiego – a już odzywają się głosy zawistników, którym zabrakło inwencji i z podobną inicjatywą nie wystąpili. W jednej z gazet przeczytałem oświadczenie takiej mniej więcej treści: z oburzeniem odmawiamy komentarza (na temat budowy pomnika – W.S.). Rozumiem to jako dezaprobatę dla zamierzeń władz opolskich i organizującego się w tym mieście Społecznego Komitetu Budowy Pomnika UFO w Emilcinie. Dezaprobata – jak przypuszczam – wynika z założenia, iż w Emilcinie żadnych kosmitów nie było, tylko ś.p. dziadkowi Wolskiemu coś się przyśniło. Stanisław Harasimiuk, dziennikarz ówczesnego „Sztandaru Ludu”, który z Wolskim rozmawiał, nie wyklucza że Wolski rzeczywiście był świadkiem scen niezwykłych, lecz podejrzewa, że w roli kosmitów wystąpili – dla żartu – lotnicy z pobliskiej bazy.
Tak czy owak, dla przedstawicieli władz Opola nie ma większego znaczenia, czy i co widział ś.p. pan Wolski. Jeden fakt jest niepodważalny: o Emilcinie, jako miejscu wizyty istot pozaziemskich, ćwierć wieku temu pisały gazety w całej Polsce i wiele zagranicznych. Wtedy nikt nie miał głowy, żeby na tym medialnym szumie zrobić interes, a zresztą nie było takiej konieczności, bo opolskie maliny i jabłka szły jak woda, a nabywcy płacili za nie jak za zboże. Dziś co innego – kiedy jabłek, malin, zboża nikt nie chce kupić, a jeśli już, to płaci jak za wodę – jedyną realną szansę opolskie władze upatrują w przybyszach nie z tej ziemi. I nie ukrywają, że budowę pomnika ufoludków traktują, jako jedną formę promocji ziemi opolskiej. Wiadomo: ludzie lubią, jak się im głupoty wciska, więc chętnie do Opola przyjadą, aby niestworzonych bujd się nasłuchać i trochę grosza zostawić.
Pomysł opolski jest przedni i nie mogę pojąć, że tak długo nikt nie wpadł na podobny. Zwłaszcza na biednej Lubelszczyźnie, gdzie nasze niedawne atuty – pszenica, tytoń, buraki, żuki lubliny, lanosy – są już wspomnieniem. Mamy wszak ogromne bogactwo, specyficznych dla Ziemi Lubelskiej, cudów, dziwów, reliktów, oryginałów i zjawisk niewytłumaczalnych, które – gdyby im nadać formę pomnika – mogą nas wynieść na wyżyny dobrobytu.
Kierowany obywatelską postawą, zgłaszam, nie domagając się zapłaty za prawa autorskie, następujące pomysły promujące nasz region:
*Lublin – samochód osobowy (przechodzony) na piedestale, z widocznymi z daleka oznakami kopania drapania oraz ze złamana anteną. Napis (złotymi zgłoskami): „Pomnik ponadnormatywnej aktywności psychoruchowej Przewodniczącego Sejmiku Województwa Lubelskiego Konrada Rękasa”.
*Lublin – trolejbus z powyłamywanymi pałąkami i zablokowanymi wszystkimi drzwiami (z wyjątkiem przednich) i z telefonem komórkowym za wycieraczką oraz olbrzymim sercem umieszczonym nad rurą wydechową; na srcu napis: „Miłosz Pasażerów Kocha”.
*Ryki – ustawiony w rynku portret (o wymiarach: 50x30 metrów) posła Jerzego Szymańskiego (boso, ale w kożuchu) z logo SLD i podpisem: „Członek Wiecznie Żywy” .
*Bogdanka – bryła węgla skrzyżowana z butelką szampana, na podstawie utworzonej z kija bejsbolowego, opierającego się o paragraf. Podpis: „Niech żyje bal! – winszuje Waldemar”. Obok, mniejszymi literami: „Pruszków Pany!!!”
Dawszy przykład, apeluję: Studenci – do nauki! Patrioci lokalni – do piór i klawiatur!