Trzej mieszkańcy gminy Głusk wzięli sprawiedliwość w swoje ręce. Uciążliwych nastolatków, uważanych za miejscowych chuliganów, wywieźli w bagażniku na pola i pobili. Prokuratura potraktowała to jako napad i porwanie.
- Jak ich nie było, to był spokój, a teraz wszystko ginie, nic nie można upilnować - skarży się mężczyzna. - Ciągle muszę wzywać policję.
Sam mieszka po drugiej stronie drogi. Twierdzi, że koszmar rozpoczął się we wrześniu, kiedy do pustego domu po jego rodzicach sprowadziła się rodzina W.: matka z trzema synami. Najstarszy ma 16 lat, drugi 13. Najmłodszy - dziesięciolatek - też omal nie padł ofiarą samosądu.
Koc i folia w oknie
- Gdyby inaczej się zachowywali, to szłoby się dogadać, żeby zostali - dodaje właściciel obejścia. Teraz nie wyobraża sobie, żeby rodzina W. dalej zajmowała jego własność. Zwłaszcza że jednego z nastolatków oskarża o kradzież komputera.
- Miesiąc temu mówiłeś, że nas stąd wywleką, no i wywlekli - wykrzykuje w jego stronę matka pobitych nastolatków, rzucając przy tym wyzwiskami.
Najazd
16-latek uciekł do domu. Mężczyźni z opla pobiegli za nim i wyciągnęli go z mieszkania. Po chwili jego i kolegę wepchnęli do bagażnika, a 13-latka posadzili na tylnym fotelu auta i odjechali w nieznanym kierunku - relacjonuje Anna Smarzak, z lubelskiej policji.
- Też mnie ganiali, ale się wyrwałem - dodaje najmłodszy z braci, który samosądu uniknął.
Matka porwanych zadzwoniła na policje. To nie zapobiegło dalszym wydarzeniom. Doprowadziło jednak do szybkiego schwytania napastników.
Bili, podtapiali
Pobici wrócili do Głuszczyzny. Dojechała tam też policja. Kiedy porwani opowiadali o tym, co ich spotkało, czerwony opel znowu przejechał przez Głuszczyznę.
Policjanci ruszyli za nimi. Podróżujący nim trzej mężczyźni usiłowali uciekać pieszo. Byli bardzo agresywni, próbowali wyrwać się funkcjonariuszom. Przy jednym z nich policjanci znaleźli telefon zabrany nastolatkowi.
Marcin D., Przemysław K. i Zbigniew B., mieszkańcy gminy Głusk, byli pijani. Mieli od 1,5 do 2,8 promila alkoholu.
- Młodszy syn usłyszał od nich, że jak zawiadomi policję to pójdzie do piachu - dodaje matka pobitych chłopaków. - Starszy jest cały posiniaczony.
To przez sąsiada
- Widziałem, jak się zaczęli się szarpać i zadzwoniłem do komisariatu - zaprzecza sąsiad. Wie, o co posądza go kobieta. - Jej synowie w sobotę nocy stali na ulicy i mi wygrażali - wspomina.
Jego nazwisko nie przewija się w sprawie. Na przesłuchaniu schwytani mężczyźni twierdzili, że nie potraktowali nastolatków aż tak drastycznie. Z ustaleń śledczych rzeczywiście wynika, że chcieli się na odegrać nastolatkach, uważanych za miejscowych złodziejaszków. Jeden z mężczyzn przyznał, że w sobotę wraz kolegami widział, jak bracia W. rzucają w samochody zniczami. Próbowali ich złapać, ale chuligani uciekli. Postanowili więc dopaść ich pod domem i dać nauczkę.
Prokurator: to był napad i porwanie
Samosąd zakończył się postawieniem poważnych zarzutów. - Trzej podejrzani usłyszeli zarzut dokonania rozboju, porwania, pobicia i przytrzymywania pod wodą głowy najmłodszego z porwanych - wylicza Bożena Wasiewicz, zastępca prokuratora rejonowego w Lublinie. Sąd Rejonowy w Lublinie na krótkim posiedzeniu przystał na ich aresztowanie.
Prokuratura zapowiada, że zajmie się też wyczynami pobitych nastolatków.
Do Głuszczyzny powinien wrócić spokój. I nie będzie to "zasługa” samosądu. Kobieta z synami ma się wyprowadzić do domu samotnej matki.