Kilkanaście osób dziennie donosi o brudzie w restauracjach, gabinetach lekarskich czy sklepach. Pracownicy sanepidu rocznie przeprowadzają kilka tysięcy kontroli. Widok, jaki zastają na zapleczu, często ich zaskakuje. Zdarza się, że w trakcie kontroli musi asystować policja.
Sprawdzają całą dobę
Od kilku lat pracownicy sanepidu nie dają wytchnienia właścicielom zakładów gastronomicznych.
– Bywają kontrole po północy, jak np. w piekarniach, które zaczynają wtedy pracę. Kilka miesięcy temu inspektorzy o 3 nad ranem odwiedzili zakład, gdzie przygotowywano sałatki, a przed szóstą rano sprawdzali warunki w dzikiej hurtowni nabiału – wylicza Barbara Sawa-Wojtanowicz, kierownik oddziału żywienia, żywności i przedmiotów użytku powiatowej stacji sanepidu.
Skąd inspektorzy wiedzą, że należy dokładnie sprawdzić ten bar czy gabinet dentystyczny?
– Przede wszystkim mamy swój plan kontroli, który realizujemy. Poza tym, dziennie otrzymujemy kilkanaście donosów. Część jest anonimowa, takich staramy się nie wykorzystywać – odpowiada Policzkiewicz. Donosy piszą zarówno niezadowoleni klienci zakładów, źle traktowani pracownicy, czy osoby zwolnione z danej firmy. – Donosy bywają bardzo szczegółowe, bywa że zawierają informacje dotyczące tego, w której szafce np. szukać nieprawidłowo przechowywanego pożywienia – zaznacza Sawa-Wojtanowicz.
Lekarze to największe brudasy
Jak przyznaje dr Policzkiewicz, jego pracownicy chodzą na kontrolę zawsze parami "uzbrojeni” w dwie duże torby.
– Przynoszą ze sobą laptopa i drukarkę, by od razu na miejscu wydrukować protokół i dać do podpisu przedstawicielowi kontrolowanej instytucji – zaznacza szef powiatowej stacji sanepidu.
Najtrudniejsza sytuacja nie dotyczy jednak lokali gastronomicznych, a placówek ochrony zdrowia.
– Często notujemy przypadki, kiedy lekarze nie sterylizują końcówek stomatologicznych, a preparaty dezynfekcyjne są przeterminowane – tłumaczy Beata Ociesa-Kryj, kierownik oddziału nadzoru przeciwepidemiologicznego sanepidu.
– Oznacza to, że np. tą samą końcówką stomatologiczną przeprowadzane są zabiegi u wielu pacjentów. Wystarczy, że zostanie na niej niewielki ślad krwi, którego nie widzimy i może dojść do zakażenia wirusem np. WZW typu C. Wirusowe zapalenie jest niebezpieczną chorobą, prowadzi do marskości wątroby i raka wątroby.
Uwaga na dentystów!
Z danych sanepidu wynika, że tak niebezpieczne zaniedbania zdarzały się zarówno w prywatnych gabinetach, jak i w państwowych klinikach.
Trzy lata temu sanepid zamknął Poradnię Stomatologii Zachowawczej przy ulicy Karmelickiej i Poradnię Stomatologii Wieku Rozwojowego przy ul. Staszica. Powodem był właśnie brak sterylizacji narzędzi stomatologicznych albo wykonywanie jej w nieodpowiedni sposób. Jak lekarze tłumaczyli się pracownikom sanepidu? Najczęściej twierdzili, że sterylizacja… niszczy sprzęt stomatologiczny, a narzędzia są bardzo drogie. Oczywiście, okazywało się to nieprawdą.
W ciągu pierwszych 10 miesięcy tego roku szef powiatowej stacji sanepidu wydał decyzje zamknięcia 8 gabinetów lekarskich, a w 71 przypadkach nakazano usunąć nieprawidłowości w trybie natychmiastowym. Czyli sumując, w niemal 80 miejscach warunki nie pozwalały bezpiecznie przyjmować pacjentów. – W tym roku pracownicy mojej sekcji nałożyli mandaty na kwotę ponad
11 000 zł – zaznacza Beata Ociesa-Kryj.
Najgorzej latem
– Z roku na rok poprawia się sytuacja lokali gastronomicznych i miejsc, gdzie produkowana jest żywność. Cały czas nie jest jednak idealnie – ocenia dr Policzkiewicz. Z czego wynikają nieprawidłowości? – Właścicielami lokali gastronomicznych są często osoby, które nie prowadziły wcześniej takiej działalności. Z tego powodu zatrudniają przypadkowych ludzi.
– Najgorzej jest w lecie, wtedy do pracy przyjmowani są studenci na krótki okres np. miesiąca, bez aktualnych badań, bez przeszkolenia – mówi Barbara Sawa-Wojtanowicz. Właściciele restauracji i barów skupiają się na zaprojektowaniu wnętrz, a o zapleczu i kuchni zapominają.
– Żeby posiłek został przygotowany w sposób niezagrażający naszemu zdrowiu, musi być spełniony szereg wymagań. Produkty muszą być przechowywane w odpowiedni sposób, przygotowane w odpowiednich warunkach przez osoby, które spełniają wymagania zdrowotne do takiej pracy.
A, niestety, tak często nie jest. W pierwszej połowie tego roku sanepid skontrolował ponad półtora tysiąca obiektów gastronomicznych. Wyniki? Zamknięto 54 placówki, nałożono 368 mandatów na kwotę ponad 98 000 zł. Najczęstszymi powodami zamknięcia lokali była obecność szkodników, używanie wody niespełniającej warunków do spożycia przez ludzi i działanie bez zezwolenia sanepidu.
Skrzydła much i pająki
Gdzie sytuacja była najgorsza? – Bardzo zły stan sanitarny zanotowaliśmy w zakładzie napełniania syfonów z wodą w Lublinie – mówi Barbara Sawa-Wojtanowicz. – Kontrolę wszczęliśmy po interwencji mieszkańca, który przyniósł nam butelkę kupionej tam wody z robakami pływającymi w środku.
Na miejscu pracownicy sanepidu przekonali się, że sytuacja rzeczywiście jest tragiczna.
– W części butelek wypełnionych wodą pływały czarne robaki, skrzydła much czy pająki. Pod sufitem było pełno pajęczyn, z których owady mogły wpadać do butelek – opowiada Joanna Żarczyńska, która kontrolowała nieistniejący już zakład. Kiedy pracownicy przechylali butelkę do góry nogami, szczątki owadów opadały z dna. – Obok kontenerów z butelkami stały śmieci, butelki były brudne, na ścianach była pleśń. Rzadko spotykamy taki widok podczas kontroli.
Kontrole razem z policją
Zdarza się, że właściciele prowadzą lokal gastronomiczny bez zezwolenia. Tak było niedawno pod Lublinem, gdzie jedno z pomieszczeń sklepu spożywczego zamieniono na bar. – Właściciel tłumaczył, że to prywatne pomieszczenie. Dziwne, bo na półkach, przy poszczególnych produktach, m.in. napojach były ceny – relacjonuje Sawa-Wojtanowicz.
Na miejscu był zeszyt, gdzie pracownik zapisywał, co sprzedał. Kontrola została przeprowadzona w asyście policjantów, do czego w określonych przypadkach pracownicy sanepidu mają prawo. – Jeśli kontrola jest po interwencji klienta, a właściciel utrudnia nam pracę, to mamy prawo sprawdzić zakład nawet bez jego obecności, w asyście policji.