Pożar wybuchł zaraz po tym, jak jeden z lokatorów krzyczał, że wysadzi budynek w powietrze. Dwie osoby trafiły do szpitala, osiem mieszkań komunalnych nie nadaje się do użytku. Takie sceny rozegrały się w nocy z wtorku na środę przy ul. Majdanek.
– Zgłoszenie dostaliśmy tuż po północy. Pożar wybuchł na parterze – relacjonuje Andrzej Szacoń, rzecznik straży pożarnej. – Siedem osób trafiło do szpitala. Dwie - będące w cięższym stanie, 19-letnia kobieta i 32-letni mężczyzna, trafiły do centrum leczenia oparzeń w Łęcznej. Jak informują policjanci, do szpitala przewieziono także 86-letnią kobietę.
– Zajmowała ona mieszkanie sąsiadujące z lokalem, w którym miało dojść do wybuchu. Na 86-latkę zawaliła się ścianka działowa – wyjaśnia nadkom. Renata Laszczka-Rusek, rzecznik lubelskiej policji.
Przyczyny pożaru bada prokurator.
– My podejrzewamy, że doszło do wybuchu gazu z butli, bo zniszczenia wskazują na nagły wzrost ciśnienia – mówi rzecznik strażaków.
– Mieszkańcy przekazali nam, że do północy w jednym z lokali była libacja, a potem lokator groził, że wysadzi budynek w powietrze – przyznaje Łukasz Bilik, rzecznik Zarządu Nieruchomości Komunalnych, któremu podlega miejski budynek przy ul. Majdanek 10. – Mieszka tu 29 osób.
– Konstrukcja budynku nie została naruszona – informuje nas Paweł Kwiecień z Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego miasta Lublin. – Lokale na pierwszym piętrze prawdopodobnie zostaną dopuszczone do użytku.
Gorzej jest z ośmioma mieszkaniami na parterze piętrowego budynku. Zameldowanych jest tu 12 osób. – Lokatorzy nie będą mogli do nich wrócić, dopóki nie zostaną przeprowadzone określone prace – przyznaje Bilik. – Już sam brak okien jest podstawą do wyłączenia lokali z użytkowania.
– Remont mieszkań na parterze może potrwać dwa miesiące – mówi Beata Krzyżanowska, rzecznik prezydenta miasta. – Na ten czas zapewnimy lokatorom tymczasowe mieszkania. Potem wrócą do siebie.
32-letni mężczyzna, który trafił do lecznicy w Łęcznej ma poparzone 60 proc. ciała. To on, jak wynika z nieoficjalnych informacji miał doprowadzić do wybuchu.
Jak ustaliliśmy, Arkadiusz R. niedługo przed eksplozją odwiedził sąsiada. Był zdenerwowany i pod wyraźnym wpływem alkoholu. Oświadczył, że „zaraz to wszystko wyp…li”. Wyszedł, a po chwili doszło do wybuchu. Wcześniej Arkadiusz R. miał pokłócić się z 19-latką. Dziewczyna ma poparzone ok. 20 proc. powierzchni ciała. Również przebywa w szpitalu w Łęcznej.
– Będziemy wyjaśniać dokładne okoliczności zdarzenia. Kluczowa w sprawie będzie relacja rannej 19-latki. Oczekujemy na zgodę lekarzy – dodaje nadkom. Renata Laszczka-Rusek.
Arkadiusz R. jest doskonale znany policjantom. Mężczyzna był karany za znieważenie mundurowego. Odsiadywał również kilka wyroków za rozboje. Jeśli umyślnie doprowadził do wybuchu, musi się liczyć z zarzutem usiłowania zabójstwa.