Gminne boisko jest zadbane niczym stadion Legii. Kierowcy się zatrzymują, by zrobić zdjęcia. Znacznie gorsze wrażenie robi sąsiedztwo idealnej murawy. Ale to ma się zmienić. Jest za co.
W Wilkowie szykują się zmiany jakościowe. Jest szansa na zmianę otoczenia stadionu, z którego gmina słynie.
– Jest przez naszych pracowników utrzymywany niczym stadion Legii. Naokoło susza, a u nas majstersztyk. Ale otoczenie wymaga zmiany i to od lat. Dlatego pieniądze bardzo się przydadzą, choć gdyby nie one i tak byśmy się tym zajęli. Teraz po prostu zrobimy więcej – zapowiada Daniel Kuś, wójt gminy Wilków.
Mieszkańcy podobno się już do fatalnej nawierzchni parkingu przyzwyczaili, do tego, że nie jest on oświetlony. Nie zwracają uwagi na metalowe elementy, do których kiedyś przywiązywano bydło, bo działał tu weterynarz. Ale w rzeczywistości to widzą, zwłaszcza, że otoczenie kontrastuje z zadbaną murawą.
– Od dwudziestu lat pisałem do gminy pisma w tej sprawie. Wiele rzeczy robimy sami, w czynie społecznym ale to nie wszystko. Dla mnie najpilniejszą sprawą są „śpiący policjanci”, bo przejście, żeby się dostać na boisko jest niebezpiecznym miejscem. Po otwarciu mostu w Kamieniu, mamy bardzo duży ruch aut, cały Śląsk jedzie tędy do Kazimierza. Jest ograniczenie prędkości, ale niewiele daje – mówi Marek Daczka, który od kilkudziesięciu lat dba o jakość boiska w Szczekarkowie.
Zostało stworzone pod koniec lat 90. ubiegłego wieku na placu ówczesnej gminnej spółdzielni. Gruntownie odnowione po zniszczeniu przez powódź w 2010 roku leży po jednej stronie szosy. Po drugiej jest budynek zaadaptowany na siedzibę klubu Wilki Wilków i całe zaplecze.
– Tunelu się nie da wybudować, musi być jak jest – dodaje pan Marek, który żartobliwie przyznaje, że sąsiedztwo ruchliwej szosy robi mu reklamę, bo kierowcy się zatrzymują, pytają, czy mogą wejść na murawę, zrobić zdjęcia.
– Zawsze się zgadzam, bo co to za boisko, którego nie można deptać. Tłumaczę, że to kwestia dobrego nawożenia, podlewania, koszenia, nawożenia, podlewania, koszenia. Tyle. Trzeba się słuchać trawy, a znam każdy jej centymetr – tłumaczy.
Na liście inwestycji, które jego zdaniem by się przydały w sąsiedztwie, są też ławeczki i altanka, która by służyła do wypoczynku dla zawodników czy spotkań po meczach.
– To jest obiekt wymagający remontu. Część dachu została uszkodzona podczas zeszłorocznej burzy, deszcz zalewał klub. Sytuacja została opanowana, ale to nie zmienia faktu, że potrzebne są gruntowne naprawy. Przydałyby się nowoczesne sanitariaty czy szatnie. Nie mówiąc o parkingu, który jest wyboisty. Ale przede wszystkim brakuje u nas jeszcze co najmniej dwóch obiektów: zewnętrznego boiska do gry w piłkę siatkową i koszykówkę. Nie wszyscy muszą grać w „nogę”– mówi pani Joanna, mama dwóch piłkarek.
Świetnie zna zaplecze Wilków, bo najpierw starsza, a teraz młodsza córka, spędza tu bardzo dużo czasu jako członkini drużyny LKS Wilki Wilków. I też zwraca uwagę na sąsiedztwo drogi, na której panuje duży ruch. – Poprawa bezpieczeństwa osób przechodzących przez szosę jest bardzo potrzebna – dodaje.
Pytana, jak to się stało, że jej córki grają w piłkę nożną, wspomina, że starsza zaczęła chodzić na treningi trochę przez przypadek i zaczęło jej się to podobać.
– Wydawało mi się, że spróbuje i jej się znudzi, ale nie. Grała w drużynie kilka lat, teraz nadal chodzi na boisko ze znajomymi. Młodsza Lena poszła w ślady siostry. Kiedy zaczynała, mając 7-8 lat, była na boisku najmłodsza i najmniejsza. To bardzo dobry pomysł na spędzanie czasu. Począwszy od podniesienia odporności, bo obie, od kiedy zaczęły grać, przestały się przeziębiać; przez umiejętność działania w grupie, samodyscyplinę po taką życiową naukę ponoszenia porażek – tłumaczy mama piłkarek.
Jak szacuje Marek Daczka, około stu piłkarzy – od sześcioletnich dziewczynek przez członków drużyny Wilki Wilków po okazjonalnych graczy – korzysta z wypielęgnowanej murawy. I mniej reprezentacyjnego sąsiedztwa.
„Stworzenie miejsca aktywnego wypoczynku”, na który gmina dostała 1 176 tys. złotych to kwota przyznana w ramach Programu Inwestycji Strategicznych adresowanego do samorządów, na terenie których w przeszłości funkcjonowały PGR-y.
– W tym momencie nie mamy nawet projektu, dlatego szacuję, że efekty będą pod koniec przyszłego roku. Jeśli zostaną pieniądze, pomyślimy jeszcze na przykład o ogólnodostępnej siłowni na powietrzu – dodaje wójt, który podkreśla, że na poprawie estetyki i funkcjonalności otoczenia boiska skorzystają wszyscy mieszkańcy.