Państwa artykuł o płacach na Lubelszczyźnie nie jest dla mnie zaskoczeniem. Nadal jesteśmy uważani za Polskę B, a nawet C. Niestety.
W 2010 roku w raz z kolegą ukończyłem studia w Wielkiej Brytanii - studia produkcji telewizyjno - filmowej. Wybrałem studia w Anglii (3 letnie - licencjacie, specjalizacja operator kamery ale także znam dobrze montaż czy obsługę mixera wizyjnego wraz z całym systemem) aby mieć lepszy start, uczyłem się pod okiem międzynarodowej kadry, z dostępem do najlepszego sprzętu, na którym pracują najlepsze stacje telewizyjne, mówię dobrze po angielsku.
Zdecydowałem się na powrót do Polski, ponieważ nie widziałem siebie w tym jednak obcym kraju, w obcej kulturze, mentalności ale także w kraju, który również zaczął borykać się z bezrobociem, co dało się zauważyć podczas mojego pobytu.
W trakcie studiów odbyłem staż jako operator kamery w TVP. Po powrocie zacząłem szukać pracy. Wysłałem mnóstwo CV do stacji telewizyjnych, firm produkcyjnych oraz agencji reklamowych głównie w Warszawie i Krakowie bo tam znajdują się największe ośrodki medialne.
Na większość z nich nie dostałem odpowiedzi. Kilka odpisało: "to nie te czasy aby zatrudniać kogoś na stałe" lub " zatrudniamy tylko na umowę zlecenie" bądź "proszę wysłać Pana cennik, możliwe, że oddzwonimy jednak życzę powodzenia".
O pracy w telewizji mogłem tylko marzyć, gdyż obecnie nie ma wolnych etatów, nierentowne kanały są zamykane, a przychody z reklam spadły, więc stacje szukają oszczędności gdzie się da, co głównie odbija się na pracownikach - nie przyjmowaniu nowych.
Praktycznie przez cały rok przesiedziałem na bezrobociu. Myślałem wtedy dlaczego tak się dzieje?
Jestem młody, skończyłem studia za granicą, posiadam bogate doświadczenie, mówię po angielsku i nie ma dla mnie pracy. Byłem zły na cały świat. Nie mogłem się poddać. Zbyt wiele zainwestowałem w siebie (sam kredyt za studia to ok 10 tys. funtów).
Jesienią zeszłego roku dowiedziałem się o możliwości uczestnictwa w Programie Operacyjnym Kapitał Ludzki działanie 6.2 czyli popularnie zwanymi dotacjami unijnymi na rozpoczęcie działalności gospodarczej.
Razem z kolegą napisaliśmy biznes plany i złożyliśmy je do odpowiednich firm realizujących projekt. Obaj dostaliśmy po 40 tysięcy złotych na zakupienie niezbędnego sprzętu (kamer, sprzętu filmowego, oprogramowania). Dołożyłem swoich kilkanaście tysięcy.
Od kilku miesięcy jestem właścicielem firmy produkującej reklamy, spoty, filmy promocyjne itp. Na razie jest dobrze i nie narzekam na brak klientów. Mimo, krótkiego czasu działania mojej firmy, wyprodukowałem już filmy promocyjne, spoty, reklamy telewizyjne oraz internetowe dla bardzo poważnych klientów.
Moje zarobki? Różnie. Zależy od tego ile się zrobi, dla kogo i z jakim budżetem. Po opłaceniu ZUSu, VATu oraz podatku na rękę wychodzi od 2 do 4 tysięcy zł miesięcznie.
Początki są trudne. O wszystko trzeba samemu walczyć, samemu zadbać i dopilnować jednak robię coś, realizuję się, zarabiam jakieś pieniądze. Wrócę jeszcze do szkoleń z działania 6.2 w których musieliśmy uczestniczyć aby ubiegać się o dotacje - 95% uczestników w mojej jak i w innych grupach to byli ludzie w wieku 20-30 lat.
Młodzi, wykształceni, bez pracy jednak z pomysłem, wolą walki i chęcią do zmian. Wszyscy podobnie jak ja założyli działalności gospodarcze. Teraz wiem, że żadne studia, żaden papier nie gwarantuje zdobycia pracy. Takie czasy.
Nie tylko kryzys robi swoje i spowolnienie gospodarcze, ale także chory system oraz podatki, którymi obarczani są przedsiębiorcy.
W małych miejscowościach wielu pracodawców zatrudnia młodych ludzi na czarno, oferując im 4 zł za godzinę. Inni biorą na tzw. "okres próbny", po trzech miesiącach mówią "do widzenia" - rotacja robi swoje. Pozostali korzystają z armii stażystów i tak się utrzymują.
Nie wyobrażam sobie pracować za te 4, 5zł za godzinę, na jakąś ćwiartkę etatu, na czarno i na niepewnych warunkach - jest to dosyć smutne i przykre dla młodej osoby. Niestety taka jest rzeczywistość.
Miałem okazję kilkakrotnie być w USA, ale także spędziłem te 3 lata w Wielkiej Brytanii, tam też jest kryzys ekonomiczny ale ludzie żyją zupełnie inaczej. Są uśmiechnięci, pogodni, pracują ciężko ale za godne pieniądze, wyjeżdżają na wakacje, stać ich na wynajem mieszkania, kupno samochodu czy wyjście do restauracji co weekend.
Sam pracowałem jako kelner podczas studiów i mogłem spokojnie się utrzymać, kupić jedzenie, markowe ubrania, perfumy czy prezenty dla rodziny. Nie chcę wyjeżdżać za granicę. Dlaczego Anglicy, Niemcy pracują u siebie a my zawsze musimy uciekać z tego kraju i zarabiać na inne państwo?
Mam nadzieję, że powoli zacznie się coś zmieniać. Jestem dumny z siebie, że zawalczyłem o siebie. Nie żałuję ukończonych studiów ani podjętego trudu.
Takie czasy - trzeba się dostosować. W najbliższym czasie zobaczę jak to będzie, teraz trudno powiedzieć. Jedno jest pewne, że tak jak wielu z nas młodych chcę normalnie żyć, funkcjonować, chcę kupić własny samochód, chcę wyjść ze znajomymi do restauracji, pojechać w fajne miejsce, zadbać o siebie, o swoją przyszłość.
Czytelnik