Odpowiedzialni za doprowadzenie puławskiego szpitala na skraj bankructwa powinni odpowiedzieć za niegospodarność – twierdzi Jakub Kulesza, poseł ruchu Kukiz'15. NSZZ Solidarność nie wyklucza natomiast zorganizowania marszu związkowców z Puław do Warszawy.
Czytaj Dziennik Wschodni bez ograniczeń. Sprawdź naszą ofertę
Z powodu problemów finansowych w należącym do powiatu SPZOZ w Puławach pracę stracić ma aż około 140 osób, w tym około 60 pielęgniarek, a także położnych, salowych, techników oraz innych pracowników średniego i niższego szczebla. Zgodę na to wyrazili już radni powiatu puławskiego, którym rządzi koalicja PSL-PiS.
W sobotę przed szpitalem w Puławach poseł Jakub Kulesza przedstawił list otwarty do przewodniczącej Rady Powiatu Puławskiego. – Monitorując sytuację szpitala w Puławach zauważyłem, że kwestia odpowiedzialności osób za zaistniałą sytuację nie jest w ogóle poruszona. Postawiony zarzut poprzedniej dyrektor szpitala dotyczy jedynie czynu określonego w art. 228 § 3 (nielegalne przyjęcie korzyści majątkowej). Nie są to jednak zarzuty dotycząc niegospodarności w samym szpitalu i nie mogą stanowić swoistego alibi dla władz powiatu do nie wyciągania konsekwencji od osób winnych fatalnej sytuacji SPZOZ w Puławach – stwierdził Jakub Kulesza.
– Gdyby zarząd jakiejkolwiek prywatnej spółki doprowadził do takiego zadłużenia, miałby postawione zarzuty o działalność na jej szkodę. Nie wyobrażam sobie, by w tym przypadku nikt nie został pociągnięty do odpowiedzialności karnej – mówił poseł.
Nowych pomysłów na walkę o miejsca pracy wciąż szukają związkowcy. – Zwolnienia to bardzo zła, prosta, krótkowzroczna i prymitywna metoda znajdowania oszczędności, która doprowadzi do obniżenia jakości świadczonych usług, zmniejszenia dostępności do świadczeń, a w konsekwencji do obniżenia wysokości kontraktów z NFZ – stwierdziła Iwona Kęsik z NSZZ Solidarność w SPZOZ.
Szefowa związków poinformowała również o niepowodzeniu mediacji dotyczących sporu zbiorowego. – Zaproponowaliśmy ustępstwa ze wszelkich postulatów płacowych pod warunkiem wstrzymania zwolnień, ale dyrektor się na to nie zgodził – mówi Kęsik.
Związkowcy chcą teraz jeszcze bardziej nagłośnić problem wysokiego zadłużenia i zwolnień grupowych. Zapowiadają kolejne manifestacje. – Rozważamy taką myśl, by przejść na pieszo z Puław do Warszawy w celu zamanifestowania tego, co się tutaj dzieje, w celu zwrócenia na siebie uwagi, spotkania się z kimś w ministerstwie. Żeby nagłośnić nasz problem i znaleźć pomoc gdzieś wyżej. Tutaj, na gruncie lokalnym, niestety nie znajdujemy żadnego wsparcia – zapowiedziała Iwona Kęsik.