Stadion Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Puławach już 8 sierpnia może „pęknąć w szwach” – miejscowa Wisła podejmuje tego dnia Legię Warszawa. Na pucharowy mecz bilety wyprzedały się w dwa dni
Już pierwszego dnia sprzedaży, czyli 31 lipca, do kas biletowych na stadionie ustawiały się długie kolejki. Niektórzy brali od razu po kilka wejściówek, by udostępnić je swoim znajomym. Organizatorzy zdecydowali się nawet na otwarcie zamkniętych zazwyczaj trybun na łukach obiektu. Ostatnie bilety rozeszły się w poniedziałek. Mecz z Legią może obejrzeć komplet, czyli ponad 4 tysiące widzów. Byłby to rekord frekwencji przy ul. Hauke-Bosaka. Poprzedni padł podczas otwarcia stadionu, sześć lat temu.
Legia, aktualny mistrz kraju, przyciągnęła nawet tych, którzy na mecze ligowe nie chodzą lub pojawiają się na nich sporadycznie. W stołecznej drużynie występują m.in. reprezentanci kraju, znani głównie z telewizji, którzy tym razem będą na przysłowiowe wyciągnięcie ręki. Dodatkowym elementem, który przekłada się na wysokie zainteresowanie właśnie tym meczem jest fakt, że w Puławach nie brakuje fanów Legii. Poza tym na spotkanie wybierają się kibice z całego województwa.
Kibice Wisły i Legii od lat darzą się sympatią, co w konsekwencji przekłada się na wyższy poziom bezpieczeństwa na stadionie. Jeśli do Puław przyjedzie nawet 200 kibiców gości, nikt nie spodziewa się agresywnych zachowań.
– Stadion będzie otwarty już 3 godziny przez pierwszym gwizdkiem. Na pewno pojawią się również komunikaty zachęcające do tego, żeby przyjść wcześniej – mówi Michał Świderski, rzecznik Wisły Puławy.
Chodzi o to, żeby większość kibiców znalazła się na swoich miejscach o czasie, bo kołowrotki mają ograniczoną przepustowość, a czas potrzebny na wpuszczenie 4 tysięcy ludzi jest znacznie dłuższy, niż 1–1,5 tys. osób, które przychodzą na mecze ligowe. Szczęśliwcy, którym udało się kupić bilety, powinni o tym pamiętać.
W tym „meczu przyjaźni” murowanym faworytem wydaje się Legia, ale ta skupia się przede wszystkim na lidze oraz grze w eliminacjach do Ligi Mistrzów, więc Wisłę może zlekceważyć. Poza tym gospodarzy nieść będzie doping kompletu kibiców oraz chęć zmazania plamy z ostatniego, przegranego spotkania z tarnobrzeską Siarką. Atrakcyjności widowisku bez wątpienia dodaje także fakt, że meczu rewanżowego nie będzie, więc w przypadku remisu czeka nas dogrywka i być może emocjonujące serie rzutów karnych.