Rodzina i znajomi zaginionego kajakarza nie ustają w poszukiwaniach. W środę wyłowili z rzeki ciało innej osoby. Należało do kobiety. Według nich służby działają zbyt opieszale w ich sprawie. Policja zapewnia, że Wisłę patroluje codziennie
Mija ósmy dzień od momentu zaginięcia 40-letniego wędkarza z Puław, który w zeszły wtorek wybrał się nad Wisłę. Po mężczyźnie, którego pusty kajak zauważono na rzece, nadal nie ma śladu.
Początkowo do poszukiwań zaangażowano specjalistyczny sprzęt, a na rzece pływały jednostki policji, straży pożarnej i WOPR-u. Pomagali także nurkowie. Mimo użycia sonaru, zaginionego nie odnaleziono. Oficjalnie puławianin nadal jest poszukiwany, ale intensywność tych działań spadła.
Jak tłumaczy podkom. Ewa Rejn-Kozak, specjalistyczny sprzęt, którego używano w pierwszych dniach, jest potrzebny w innych częściach kraju lub województwa. - Ale patrole na łodzi wykonywane są codziennie - zapewnia rzecznik puławskiej KPP.
Tymczasem zaginionego 40-latka ciągle, na własną rękę, poszukuje jego rodzina i znajomi. Krewni mężczyzny sami przeczesują okolice rzeki, rozmawiają z wędkarzami. Dzisiaj mieli nadzieję, że będą mogli zakończyć poszukiwania. Po godz. 9:00 na ciało znajdujące się w Wiśle trafili pracownicy "Wód Polskich". Na miejsce wezwali policję. Okazało się jednak, że nie należy ono do zaginionego puławianina.
Jego bliscy początkowo sądzili, że to zwłoki innego mężczyzny. Wiemy już, że należały one do kobiety w wieku 40-45 lat. Jej tożsamość oraz okoliczności, w których znalazła się w rzece, postarają się ustalić funkcjonariusze. - Ciało trafi do Zakładu Medycyny Sądowej celem przeprowadzenia sekcji zwłok - informuje rzecznik KPP.
Z kolei rodzina poszukiwanego kajakarza niecierpliwi się z powodu braku postępów w poszukiwaniach. Jej zdaniem funkcjonariusze policji działają zbyt opieszale. - Mamy wrażenie, że oni już odpuścili. Dla nas to bardzo trudna sytuacja. Właściwie pogodziliśmy się już z tym, że on nie żyje, ale nie chcemy, żeby jego ciało tygodniami pozostawało w rzece - przyznaje szwagier zaginionego. Policja tłumaczy z kolei, że nie o wszystkich podejmowanych krokach może informować. Poszukiwania mają trwać do skutku.