Jest tak źle, że na największych plantacjach truskawek owoce mogą zostać na krzakach. Plantatorzy boją się, że nie znajdą też ludzi do zbioru jesiennych malin. Chętnych do pracy na plantacjach nie widać też wśród Ukraińców. Zatrudnienie obcokrajowców skomplikowały nowe przepisy
Bezskuteczne pracowników do zbioru truskawek szuka rolnik z okolic Lublina. Chodzi o pracę na akord. Za łubiankę płaci 3,5 zł. – Potrzebujemy ok. 10 osób do zbioru – mówi pan Kamil, syn plantatora. Swoim pracownikom gospodarz zapewnia nie tylko dojazd na plantację, ale i nocleg.
– Ludzie dzwonią, dopytują o warunki. Mówią, że oddzwonią, ale nigdy tego nie robią. Naprawdę ciężko jest znaleźć pracowników. Nie wiem, czemu nikt nie chce pracować. Może za ciężka ta praca? Podejrzewam, że na większych plantacjach owoce zostaną na polu.
– Mam już 12 osób z okolicy. To nasi stali pracownicy, ale potrzebują jeszcze ok. 10 osób – mówi pan Paweł, rolnik z powiatu radzyńskiego, który ma ok. 2-hektarową plantację truskawek i ok. 4-hektarowe pole malin. – Za łubiankę płacę 3 zł. Zapewniam też nocleg i ubezpieczenie, ale chętnych nie ma. Już zacząłem szukać osób do zbioru jesiennej maliny. Praca będzie od połowy lipca. W ubiegłym roku za malinę płaciłem 3 zł/kg. Teraz jeszcze nie wiadomo, jakie będą stawki w skupie.
150 zł dziennie. Za mało?
– Nie wiem, dlaczego Polacy nie chcą pracować – zastanawia się Marian Smentek, sekretarz Związku Sadowników Rzeczpospolitej Polskiej. – Pamiętam, jak dawniej na zbiory owoców ludzie brali urlopy. Teraz też można nieźle dorobić do pensji. Myślę, że dniówka w wysokości 150 zł netto, to wcale nie jest zła stawka. Tym bardziej, że pracownicy często mają zapewniony także posiłek i nocleg.
Do pracy w polu nie garną się też Ukraińcy, którzy przez lata ratowali sytuację.
– Wpływ mają na to nowe przepisy, które obowiązują od stycznia. Nakładają nowe obowiązki nie tylko na nas, plantatorów, ale też na Ukraińców – tłumaczy Smentek.
Nowe prawo miało ułatwiać i skracać formalności zatrudniania obcokrajowców. W praktyce jednak procedura uzyskania zezwolenia na pracę sezonową znacznie się wydłużyła.
Jeszcze więcej formalności
Do końca 2017 r. osoba, która chciała zatrudnić np. Ukraińca, składała tylko oświadczenie w powiatowym urzędzie pracy i rejestrowała pracownika. Teraz musi dostać zezwolenie na pracę sezonową.
– Po otrzymaniu takiego wniosku musimy sprawdzić pracodawcę i pracownika. Mamy 7 dni na wydanie stosownego zaświadczenia, które pracodawca wysyła na Ukrainę – tłumaczy Andrzej Tybulczuk, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Kraśniku. – Jeśli obywatel Ukrainy ma paszport biometryczny, to może wjechać na to zaświadczenie. To jest jednak wjazd tylko na 90 dni. Jeśli zaś ma stary paszport, to musi udać się do konsulatu po wizę ze zgodą na pracę.
Na tym jednak nie koniec. – Po przyjeździe pracownika i podjęciu przez niego pracy pracodawca ma obowiązek zgłosić się do nas jeszcze raz i dopiero wówczas dostaje zezwolenie na pracę – dodaje dyrektor kraśnickiego pośredniaka, który spodziewa się, że w tym roku do PUP wpłynie znacznie mniej takich wniosków niż w latach ubiegłych.
Nowy zawód – Pomocnik rolnika
18 maja weszła w życie nowelizacja ustawy o ubezpieczeniu społecznym rolników, która wprowadziła nowy zawód – pomocnik rolnika do prac sezonowych. Przepisy wprowadzają też nowy rodzaj umowy cywilnoprawnej – umowę o pomocy przy zbiorach chmielu, owoców i warzyw, tytoniu i roślin zielarskich. Rolnik ma obowiązek zawrzeć z pracownikiem (także obcokrajowcem) pisemną umowę i zgłosić taką osobę do ubezpieczeń w KRUS.
– Na koniec maja mieliśmy 175 osób ubezpieczonych – mówi Patrycja Józefowicz z Oddziału Regionalnego KRUS w Lublinie. – Najwięcej w Łęcznej i Puławach, po ok. 50 osób.