

Samolot z Sebastianem M. wylądował już na lotnisku w Warszawie. Mężczyzna jest podejrzany o spowodowanie wypadku na autostradzie A1, w którym zginęła trzyosobowa rodzina. Teraz zostanie przewieziony do prokuratury w Katowicach, gdzie usłyszy zarzuty

Sebastian M. został zatrzymany 23 maja na terenie Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Zatrzymanie odbyło się we współpracy z polską Policją.
Następnego dnia – w sobotę, 24 maja – rzeczniczka Komendy Głównej Policji, insp. Katarzyna Nowak poinformowała, że Sebastian M. do Polski przyleci samolotem rejsowym, ponieważ sytuacja nie wymaga transportu medycznego. Jak zaznaczyła, mężczyzna ukrywał się, zmieniał miejsca zamieszkania i samochody, a ubiorem maskował swoją tożsamość.
Do wypadku na A1 doszło we wrześniu 2023 roku w Sierosławiu niedaleko Piotrkowa Trybunalskiego. W samochodzie Kia zginęli rodzice i ich pięcioletni syn; za kierownicą BMW siedział Sebastian M.
Po wypadku mężczyzna uciekł z Europy. Na polecenie ówczesnego prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry wydano za nim list gończy. M. był też poszukiwany na podstawie czerwonej noty Interpolu. Policja w Zjednoczonych Emiratach Arabskich wspierana przez polską Specjalną Grupę Poszukiwawczą zatrzymała go w Dubaju. Został wypuszczony z aresztu za kaucją i według doniesień mediów otrzymał tzw. złotą wizę, dającą mu status rezydenta.
Polska prokuratura, w ramach procedury ekstradycyjnej, wnioskowała o wydanie Sebastiana M. do Polski. W styczniu Sąd Apelacyjny w Dubaju, orzekając jako sąd pierwszej instancji, stwierdził „nieprawomocnie prawną dopuszczalność ekstradycji Sebastian M. do Polski”. Orzeczenie to zostało w lutym zaskarżone przez mężczyznę, a na początku maja Sąd Najwyższy Zjednoczonych Emiratów Arabskich ostatecznie uznał ekstradycję za dopuszczalną.
W poniedziałek, 26 maja, szef MSWiA Tomasz Siemoniak pogratulował polskim służbom. „Dobra robota Policji, Prokuratury i MSZ!” – napisał minister na X. Jak ocenił, to sukces, który pokazuje, że przed polskim wymiarem sprawiedliwości nigdzie się nie ucieknie. „Kto jest winny, zwłaszcza w tak ewidentnej, tragicznej sprawie, będzie ścigany przez nas choćby na samym końcu świata”. Minister Siemoniak spodziewa się, że Sebastian M. usłyszy surowy wyrok: „Nigdy nie będzie zgody na tego rodzaju działania, na tego rodzaju zagrożenia, które ta osoba stworzyła”.
