Pod księgarnią Szczepana Maniszewskiego stoi 5-letnia Małgosia z Józefowa. W rękach trzyma pozytywkę pełną czekoladowych ciasteczek. W zakładzie fryzjerskim Zofia Siuda z Kolonii Kozienice Dolne poprawia sobie humor nową fryzurą. Dwa domy dalej na ławeczce siedzi Adam Żak, miejscowy cukiernik. A Józef Korzeniowski z Kolonii Kębłów ładuje na rower kapustę kupioną w zieleniaku Anny Chomy.
Szczepan Maniszewski mieszka w Piaskach z dziada pradziada. Jego rodzina co najmniej od 1833 r., kiedy Jan Maniszewski był pisarzem w majątku Kębłów.
- W księgarni pracuję już 11 lat. Poza Grocholą rzadko kto książkę kupi. Trochę broszur z polskiego, tani długopis, zeszyt. Czytam "Donos na Karola Wojtyłę” i czekam na ludzi - mówi Maniszewski.
Cały czas do przodu
Na prawym fotelu siedzi Zofia Siuda z Kolonii Kozice Dolne. Poprawia sobie humor, bo jak człowiek zrobi sobie trwałą, to od razu porządniej wygląda.
- W zakładzie fryzjerskim najpierw trzeba być psychologiem. Słuchać ludzi, wiedzieć kiedy gadać, kiedy przestać - śmieje się Bożena, która wcale nie wygląda na matkę Polkę, ale nią jest.
Wieczorem siada przy stole, wyciąga obolałe nogi i patrzy w ścianę.
- Wytrzymam tak 5 minut i hop do przodu. Kolacyjka, dzieci. Jestem szczęśliwa - mówi z uśmiechem.
Na ławeczce
Adam Żak jest cukiernikiem. W Piaskach od 1977 r. Przyjechał z Cieplowa koło Radomia. Tomek pracuje na saksach. Gdy obaj odpoczywają na ławeczce, w cukierni na Lubelskiej dyżuruje Jacek Żak.
Adam zrobił dziś krem do tortów. Wypiekł chrupiące rurki po 14,60 za kg. W cukierni czeka na łasuchów makowiec po 10,30 i napoleonki po złotówce sztuka.
Mirosław Wierzbik ma sklep hydrauliczny. Od 11 lat na swoim.
- Mam wszystko, co potrzeba w domu, ogrodzie i polu. Drzwiczki do kaflowego pieca, kosiarki, gwoździe. Co idzie? Skończyły się grzejniki. Teraz pójdą kosiarki, na jesieni ruszą się kafle - mówi z uśmiechem.
Czy da się z tego wyżyć?
- Raz lepiej, raz gorzej, ale u siebie - śmieje się pod wąsem.
Najlepsze warzywa
W warzywniaku dostaniesz solone śledzie z beczki. Takie same, jakie sprzed wojny pamięta regionalista i historyk Piask Lucjan Świetlicki.
Koło 10 ludziom kończą się pieniądze, więc Anna zapisze zakupy na zeszyt.
Józef Korzeniowski z Kolonii Kębłów kupił kapustę na bigos i pakuje ją na rower.
Ziemię oddał za rentę i stara się z żoną Krystyną jakoś żyć.
- Tatuś znał dwie drogi: do kościoła i do Pana Boga. I ja na tej drodze zostałem - Józef mówi ze wzruszeniem. Jeszcze kupi chleb w GS i pojedzie do domu wydoić krowę. Wypije świeżego mleka i pójdzie do sąsiada.
- Dawniej to szedł człowiek do kościoła, zjadł obiad i zagadał do drugiego pod jabłonią. Inaczej było żyć. Teraz zamkną się z telewizorem na bloku i tyle. Co oni z życia mają - dodaje z zadumą.
Na Lubelskiej
Jak idzie handel?
- Po świętach przez tydzień mieliśmy zamknięte. Żeby ludzie od słodyczy odpoczęli - śmieje się Jacek Żak. Kto kupuje ciacha najczęściej? Dziewczyny rurki. Bo malutkie i na jeden raz do buzi. Gospodyni księdza - makowiec. Wcale nie napoleonki. Duchowni ciastek z kremem nie jedzą. Emeryci - drożdżówki z jagodami.
W sklepie Elizy Grelak, która 36 lat przepracowała w handlu - jak woda idą nasiona. Od święta ktoś na weselny prezent kupi porcelanowy komplet z Chodzieży za 420 złotych. Zdobiony różyczkami.
- W takiej filiżance herbata smakuje inaczej - zapewnia Eliza.
To tak samo jak z cygańskimi patelniami po 13,50 zł. Jak usmażysz na niej karkówkę, to dwa razy lepiej smakuje.
Czas płynie wolniutko
Dzieci Haliny, Tomasz i Katarzyna, prowadzą obok sklep z farbami, gdzie jeszcze można kupić palone wapno. Na ścianę i na jabłonki.
Jak się żyje w Piaskach?
- Wolniej niż gdzie indziej - śmieje się pogodnie Halina.
Jaka jest recepta na szczęśliwe życie w Piaskach?
- Cieszyć się z każdego dnia. I umieć zaufać Bogu. Jak to się mówi? Żyć do tańca i do różańca - kiwa głową Czekajowa.