Jest oficjalne stanowisko w sprawie bociana, który padł w gnieździe. Sprawa była głośna w mediach społecznościowych, bo wszystko wskazywało na to, że bociana ktoś śmiertelnie postrzelił
O martwym bocianie w jednym z gniazd jakich sporo jest na terenie Śniatycz i w ogóle gminy Komarów zaalarmowali mieszkańcy. Zauważyli, że jeden z dorosłych ptaków, które wychowywały młode bezwładnie leży w gnieździe. Zaczęli szukać pomocy.
O sprawie została powiadomiona straż pożarna, policja, pracownicy Gminy Komarów oraz Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska z Lublina.
Obecność strażaków okazała się niezbędna, bo trzeba było ich specjalistycznego sprzętu, żeby można się było dostać do gniazda i sprawdzić co się stało. Bocianowi nie można było pomóc, jeden ze strażaków wyjął z gniazda padłego ptaka. Na piórach widać było krew a na skórze ranę. Pojawiły się opinie, że bociana ktoś śmiertelnie postrzelił śrutem. Drugi dorosły bocian spłoszony akcją ratunkową odleciał, w gnieździe zostały dwa młode.
Cała sprawa miała miejsce pod koniec maja.
- Dostaliśmy oficjalny dokument z sekcji padłego bociana przeprowadzonej 30 maja w Zamościu. Wynika z niego, że przyczyną śmierci nie było postrzelenie ale stan zapalny. Miał on związek z raną. Bocian musiał się gdzieś skaleczyć o coś ostrego, zrobiło się zakażenie. Owszem śrut też w czasie sekcji znaleziono ale w nodze i był już jak pisze doktor weterynarii otorbiony, czyli zarośnięty. Do bociana ktoś musiał strzelać ale nie teraz – relacjonuje Stanisław Siek, sekretarz gminy Komarów i chwali sprawną akcję strażaków bez których sprzętu trudno sobie wyobrazić szybkie dotarcie do gniazda i pomoc wielu osób zaangażowanych w próbę uratowania bociana.
Jak relacjonują mieszkańcy Śniatycz drugi dorosły bocian do gniazda wrócił. Jednak najprawdopodobniej z dwóch młodych został jeden, bo przechodnie widzą jeden łepek w gnieździe.