W poniedziałek kolejne badanie czystości wody i za kilka dni oficjalne udostępnienie studni. Mieszkańcy i turyści będą mieli wybór – czy chcą płacić za wodę z prywatnego ujęcia, czy korzystać z gratisowego, gminnego.
Historia ujęcia wody przy drodze w kierunku Zwierzyńca jest ciekawa, bo zamiast jednej studni są teraz dwie.
Mieszkańcy pytani o źródełko powołują się na wspomnienia rodziców i dziadków, korzystających z wody, która przez lata była dostępna dla wszystkich. Ich zdaniem studnia artezyjska przy ul. Zwierzynieckiej może pamiętać co najmniej czasy międzywojnia i Szczebrzeszyn zabudowany drewnianymi domkami, głównie żydowskiej społeczności.
– Tej wody nie da się porównać do innej, jest bardzo dobra, taka świeża. Nie ma kamienia, jest zimna i świetna na przykład do kiszenia ogórków. Znacznie lepsza od tych kupowanych w butelkach w sklepie. Ile razy ją bierzemy, to albo trzeba poczekać, bo ktoś już sobie nalewa, albo za nami są następni chętni. Dolewam do niej sok miętowy, który sama robię i dodaję cytrynę, wszystkim bardzo smakuje – mówi jedna z mieszkanek Szczebrzeszyna, która prowadzi lokalne przedsiębiorstwo i bardzo chwali źródło przy ul. Zwierzynieckiej. – Braliśmy jak była rura, z której leciała woda i kupujemy, jak zrobili płatną.
Dwa lata temu właściciel posesji wspomnianą rurę zastąpił wodomatem. Sprawa była komentowana w lokalnych mediach, mieszkańcy narzekali na zmianę, bo się przyzwyczaili, że korzystają z wody bez ograniczeń.
Teraz będzie alternatywa, bo gmina zleciła wykonanie odwiertu, z którego na początku grudnia zeszłego roku pobrano pierwszą porcję wody. Gminna studnia jest jakieś 100-150 metrów od prywatnego ujęcia.
Dziś inspektorzy sanepidu pobiorą z niej próbki wody. Od wyniku zależy, czy władze Szczebrzeszyna mogą udostępnić urządzenie. Sporo osób na to czeka. Zwłaszcza, że wszystko jest gotowe, teren wokół uprzątnięty, ale studnia jest opasana biało-czerwonymi taśmami i nie można z niej korzystać.
Urzędnicy już dwa razy zlecali badania, ale próbki wody wykazywały przekroczenie norm.
– Tak się zdarza. Studnia była gotowa jesienią zeszłego roku, woda jest bardzo dobra, mogę zaświadczyć. Teraz, podczas montażu pompy dostały się zanieczyszczenia. To nie jest nic niepokojącego. Już po pierwszym chlorowaniu była różnica – tłumaczy Jan Kulik, właściciel Zakładu Robót Wiertniczych „Hydrowiert”, który od lat 80. działa w branży.
Firma w 2020 roku wygrała przetarg i przygotowywała 60-metrowy odwiert pod gminną studnię oraz zamontowała pompę.
– To ręczna pompa typu abisynka. Każdy będzie z niej mógł skorzystać. Już poprzednie wyniki badań wody nie były złe, ale wolimy mieć pewność, stąd kolejne. Myślę, że w połowie tygodnia studnia będzie udostępniona – ocenia Henryk Matej, burmistrz Szczebrzeszyna.
Decyzją Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie Zarząd Zlewni w Zamościu, gmina dostała pozwolenie wodnoprawne na 30 lat.