Kości Jana Chruściewicza, duchownego ze Śniatycz i jego żony zostały zabezpieczone. Nagrobek został odnowiony, a cmentarz posprzątany.
- Mogiła jest zdewastowana i otwarta, a kości duchownego poniewierają się w niej od lat - zaalarmował nas mężczyzna. - Ludzie chodzą do kościoła na nabożeństwa, na cmentarzu bawią się też dzieci. Biegają też zwierzęta, które rozciągają szczątki ludzkie. Nikomu to w Śniatyczach nie przeszkadza.
To profanacja i skandal!
Cmentarz przykościelny w Śniatyczach pochodzi jeszcze z XVI w., ale zachowało się na nim tylko 5 nagrobków. Stoją one wokół drewnianej świątyni (z 1838 r.).
W najgorszym stanie była mogiła zmarłego w 1883 r. duchownego prawosławnego, Juliana Chruściewicza i jego żony. Znajdujący się na niej żeliwny krzyż został złamany, a część nagrobka zapadła się. Powstała w ten sposób duża szczelina. Widać w niej było rozrzucone kości. Opisaliśmy to wszystko.
- Ta mogiła zapadła się jakiś czas temu, ale nic z nią nie robiłem, bo żyje rodzina tego duchownego - tłumaczy wówczas ks. Józef Tucki, proboszcz parafii w Dubie.
- To ich własność. Gdybym coś przy tym grobie robił, mieliby może do mnie pretensję. Ale poproszę parafian, żeby wzięli kilka taczek ziemi i wypełnili grobowiec.
Duszpasterz słowa dotrzymał. Nie tylko zabezpieczył kości, ale też odnowił zapomniany grobowiec. Cały cmentarz został posprzątany. - Teraz widać, że ludziom nie jest obojętny los spoczywających na cmentarzu - raduje się zadowolony internauta.
(bn)