Dziewczynki z Zamchu w powiecie biłgorajskim zginęły na skutek uderzeń zadanych w głowy siekierą, natomiast ich zabójca i ojciec w jednej osobie zmarł w wyniku powieszenia. Takie są wyniki sekcji zwłok. Adam K. miał w organizmie ponad 2 promile alkoholu, znajdował się też pod działaniem metanolu oraz leków uspokajających.
We krwi Adama K. wykryto ponad 2 promile etanolu, a także metanol i leki uspokajające. Śledczy wciąż nie chcą zdradzić treści adresowanego do żony listu.
Przypomnijmy, że na zwłoki 35-latka z Zamchu natknął się pod koniec maja jego brat. Adam K. powiesił się w swoim domu. Miał podcięte żyły. W łóżku na piętrze leżały przykryte pierzyną zmasakrowane ciała jego dwóch córek. Przeprowadzone sekcje zwłok wykazały, że dziewczynki zginęły na skutek uderzeń zadanych w głowę obuchem siekiery. Doszło do uszkodzenia centralnego ośrodka nerwowego.
Wszystko wskazuje na to, że córki Adama K. zginęły we śnie, ale w momencie zadawania uderzeń były przytrzymywane. Do śmierci Adama K. doszło na skutek powieszenia samobójczego. Mężczyzna miał przecięte żyły w nadgarstkach i gdyby się nie powiesił, zmarłby na skutek wykrwawienia.
Powodem tragedii mogła być zazdrość: na tydzień przed tragedią mężczyznę opuściła żona, zabierając ze sobą kilkumiesięczne dziecko. Adam K. próbował sobie wcześniej odebrać życie. Na początku kwietnia trafił do szpitala na obserwację psychiatryczną, ale po kilku dniach został wypisany do domu. Wyjechał do pracy w Niemczech, skąd wrócił w połowie maja w związku z przystąpieniem najstarszej córki do Pierwszej Komunii Świętej. Laura przyjęła sakrament na dwa dni przed śmiercią.
Dziewczynki spoczęły w jednym grobie na cmentarzu w Zamchu, ich ojca pochowano oddzielnie.