Prokuratura sprawdzi, czy śledczy popełnili błędy po odnalezieniu zwłok Mateusza K. Mężczyzna był poszukiwany przez pięć miesięcy w Polsce i w Niemczech. Jego ciało odnaleziono w stodole należącej do jego rodziców pod Zamościem.
Pochodzący z Hutkowa na Zamojszczyźnie 30-letni Mateusz K. zaginął w drodze z Niemiec do domu. Jechał na święta wielkanocne. Na co dzień mieszkał i pracował w Hanowerze. W Polsce chciał jednak spędzić więcej czasu, bo na świat miało przyjść jego pierwsze dziecko.
– Mateusz strasznie się cieszył. Był podekscytowany tym, że zostanie ojcem. Chciał się oświadczyć – opowiadała nam Katarzyna Piotrkowicz, siostra mężczyzny.
Ostatni kontakt z rodziną to telefon z 29 marca, w którym 30-latek mówił ojcu, że wyjeżdża właśnie ze Szczecina i że są duże korki. Potem był jeszcze SMS z informacją, że będzie u swojej dziewczyny za około dwie godziny. Na miejsce jednak nie dotarł.
Ciało mężczyzny znaleziono w połowie września na posesji jego rodziny. Prokuratura Okręgowa w Zamościu, która przejęła postępowanie, kilka dni później wszczęła śledztwo w sprawie doprowadzenia mężczyzny „namową lub poprzez udzielenie pomocy, do targnięcia się na własne życie”. Z taką kwalifikacją nie zgadza się rodzina.
– Brat nie popełnił samobójstwa. Mateusz został zamordowany – uważa pani Katarzyna.
Bliscy mają też szereg wątpliwości dotyczących zabezpieczenia miejsca odnalezienia ciała. Badający jako pierwsi sprawę policjanci i śledczy z Prokuratury Rejonowej w Zamościu nie zabezpieczyli m.in. pozostawionych tam ubrań, czy opakowań po napojach. Zabierając ciało pozostawiono but, w którym znajdowały się fragmenty stopy.
– Podmiot zabierający ciało popełnił nieprawidłowości – przyznaje Rafał Kawalec, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Zamościu. – Uchybienie miało miejsce, w tym wypadku jednak nie skutkowało zaburzeniem postępowania, które cały czas jest prowadzone. To trudne postępowanie. Śledczy zawsze chcieliby móc przeprowadzić oględziny natychmiast po zdarzeniu, a nie później niż w ciągu 48 godzin. W tym wypadku minęło 5 miesięcy i wiele śladów uległo zatarciu i biodegradacji. Mimo to podejmujemy szereg działań, by ustalić, co się wydarzyło.
Śledczy szukają wciąż samochodu Mateusza K. Wiadomo, że nie został przerejestrowany ani utopiony w pobliżu odnalezienia zwłok.
Sprawę badają też śledczy z Chełma. – Zajmujemy się ewentualnym niedopełnieniem obowiązków przez policjantów i prokuratorów zajmujących się sprawą po odnalezieniu ciała – przyznaje Lech Wieczerza, prokurator rejonowy z Chełma. – Będziemy chcieli zrealizować wszystkie czynności w ciągu trzech miesięcy. Jeśli nam się to jednak nie uda, postępowanie zostanie przedłużone.