Zakończyły się poszukiwania zaginionego w marcu 30-latka z Hutkowa. Ciało mężczyzny znaleziono na posesji jego rodziny.
Pochodzący z Hutkowa pod Zamościem mężczyzna od ponad pięciu lat mieszkał w Hanowerze. Pracował tam w branży budowlanej. Planował jednak powrót na stałe do Polski.
- Wszystko zmieniło się, kiedy jego narzeczona zaszła w ciążę. Mateusz strasznie się cieszył. Był podekscytowany tym, że zostanie ojcem. Chciał się oświadczyć – opowiadała nam Katarzyna Piotrkowicz, siostra mężczyzny.
W marcu jechał do domu nie tylko, żeby spędzić święta w rodzinnych stronach, ale i po to żeby być obecnym przy narodzinach swojego dziecka. Chciał się cieszyć pierwszymi dniami życia córeczki.
– 29 marca po godzinie 10 w rozmowie telefonicznej z tatą brat powiedział, że wyjeżdża właśnie ze Szczecina – relacjonowała pani Katarzyna. –. Mówił, że po drodze były duże korki. Potem wysłał jeszcze SMS-a do swojej dziewczyny, która mieszka niedaleko Piły. Napisał, że będzie u niej za jakieś dwie godziny.
Nie pojawił się jednak ani u niej, ani w rodzinnym domu. Rodzina rozpoczęła poszukiwania. Korzystano z pomocy jasnowidzów. - W ubiegłym tygodniu otrzymaliśmy informacje od rodziny o odnalezieniu na terenie posesji ciała mężczyzny - mówi asp. Dorota Krukowska-Bubiło z Komendy Miejskiej Policji w Zamościu.
Śledztwo w tej sprawie prowadzi zamojska prokuratura, która bada m.in. powody śmierci pana Mateusza. W tej chwili nie można wykluczyć udziału osób trzecich. Postępowanie prowadzone jest w kierunku doprowadzenia do targnięcia się na własne życie. Żeby ustalić, co się stało wykonana została sekcja zwłok.
- Brat nie popełnił samobójstwa. Mateusz został zamordowany – uważa pani Katarzyna.