Czy wczorajsza wizja lokalna wyjaśni sprawę? Okaże się podczas poniedziałkowej rozprawy. Jakkolwiek sprawa by się nie zakończyła, Józef Szczepanik nie zamierza płacić mandatu. Według niego policja ustawiła fotoradar w miejscu, gdzie nie było ograniczenia prędkości.
Mężczyznę, który miał swoim autem przekroczyć dozwoloną prędkość, namierzył policyjny fotoradar. Wraz z mandatem trafiło do niego zdjęcie, pokazujące osiągniętą przez auto prędkość i wskazanie (na podstawie słupków przy drodze) miejsca, w którym miało być ustawione policyjne urządzenia. Szczepanik mandatu nie przyjął, bo stwierdził, że tam, gdzie został sfotografowany, ograniczenie prędkości nie obowiązywało.
Tymczasem stróże prawa podtrzymują (dowodzili tego podczas dzisiejszej wizji lokalnej), że na zdjęciu, które trafiło do Szczepanika przez pomyłkę zamieszczono inne, niż w rzeczywistości współrzędne stanowiska dla fotoradaru.
Wizja w Borowie miała sprawę wyjaśnić. Kierowca nie jest jednak z jej przebiegu zadowolony. – Bo pani sędzia nawet nie ustawiła mojego auta na drodze, żeby porównać to ze zdjęciem z fotoradaru – wyjaśnia Józef Szczepanik i zapowiada, że się nie podda. – Jak będzie trzeba, pójdę z tym do Strasburga.
Co na to policja? – Toczy się postępowanie sądowe i nie mogę niczego komentować. Poczekajmy na jego zakończenie – ucina Marzena Skiba, rzeczniczka krasnostawskiej policji.
O wynikach wizji lokalnej mówić nie chciała też prowadząca sprawę sędzia. Zapewniła, że protokół zostanie zaprezentowany podczas wyznaczonej na poniedziałek rozprawy.