- Pokazywaliśmy we Floriance sztukę Wiesława Myśliwskiego "Drzewo. A teraz postanowiliśmy pokazać drzewo w innym wymiarze. Pomyśleliśmy też, że festiwal landartów to niezły pomysł na obchody 40-lecia naszego parku - mówi Zdzisław Strupieniuk, dyrektor Roztoczańskiego Parku Narodowego
• Po 4. Landart Festiwalu w roztoczańskich lasach zostało kilkanaście oryginalnych prac. Co na to turyści?
- Reakcje są różne. Nie każdy to przyjmuje, nie każdy rozumie. Jeden zapyta "po co?”. Inny zatrzyma się, zastanowi, co artysta chciał przez to dzieło przekazać.
• A panu się podobają?
- Nic mnie nie zszokowało, ale ja widziałem, jak prace powstają, znałem projekty. Bo wszystkie były z nami konsultowane. Tak też ustaliliśmy lokalizację prac, by nie były w obszarze ścisłej ochrony. Dlatego można je znaleźć na ścieżce rowerowej ze Zwierzyńca do Górecka i w okolicy Florianki - tam gdzie jest ochrona rezerwatowa.
• Zostaną na zawsze?
- Aż do ich naturalnego zużycia. Tak ustaliliśmy. Jedne wytrzymają dłużej, inne krócej, jak na przykład znaki drogowe z koronek. Coś się będzie psuć, to będziemy sprzątać.
• Skąd pomysł, by w parku pojawiły się landarty?
- Pokazywaliśmy we Floriance sztukę Wiesława Myśliwskiego "Drzewo”. A teraz postanowiliśmy pokazać drzewo w innym wymiarze. Pomyśleliśmy też, że festiwal landartów to niezły pomysł na obchody 40-lecia naszego parku. Z okazji obchodów zapraszamy też od 8 do 10 sierpnia na dni otwarte. Piątek, 8 sierpnia, będzie poświęcony pszczołom, a kolejne dwa dni Roztoczańskiej Konnej Straży Ochrony Przyrody. Będą pokazy woltyżerki, konkurs skoków przez przeszkody. Zapraszamy.
• Do Florianki też?
- Koniecznie. We Floriance jest Izba Leśna, 67 różnych gatunków drzew, szkółki i ścieżki krajoznawcze, z których można oglądać landarty.
• Są też zwierzęta.
- Tak, około 60 koników polskich w hodowli stajennej i rezerwatowej, krowy, a od trzech lat mamy we Floriance też hodowlę owcy uhruskiej. Zwierzęta te trzymamy głównie ze względów praktycznych. Kiedyś ludzie dobijali się do nas o dzierżawę pastwisk, ale teraz zostaliśmy sami i musimy sobie jakoś radzić. Owce i krowy to naturalne kosiarki. Gdyby nie one, to dawno by nam wszystko zarosło.
• Jak duże są te stada?
- Owiec jest ponad 40, a krów pięć, wszystkie rodzimych ras: polskiej czerwonej i białogrzbietej. Ale będzie ich więcej, bo są przed wycieleniem. Ekolodzy się bardzo cieszą z tych naszych krów, że się nie kosi, a wypasa.