W niedzielę mieszkańcy Hrubieszowa będą mogli pójść do urn żeby zadecydować o losie burmistrza Tadeusza Garaja.
Uchwałę o referendum radni przegłosowali na początku lipca. Za referendum opowiedziało się jedenastu radnych, dwóch było przeciw. Nie było przy tym burmistrza (był wtedy na zwolnieniu), a zgodnie z prawem powinien odnieść się do decyzji radnych. Dlatego o tym, czy uchwała jest ważna musiał zadecydować wojewoda. Z jego strony zastrzeżeń nie było.
Radni zarzucają burmistrzowi m.in. zadłużenie miasta, brak wykonania budżetu za ubiegły rok i słabą współpracę z radą. Burmistrz tłumaczył, że to "czysta złośliwość” i "sąd kapturowy”. W połowie lipca radni obcięli burmistrzowi pensję o prawie 2600 zł. Swoje diety też obcięli – o 10 procent. Zaoszczędzone w ten sposób pieniądze mają pokryć koszty referendum. Będzie kosztowało ok. 17 tys. zł.
Czy burmistrz obawia się niedzielnego referendum?
– Poczekajmy do 1 grudnia. Nie chcemy przewidywać co się stanie. Burmistrz nie ma sobie nic do zarzucenia. Cała sytuacja to hucpa części radnych – komentuje Czesław Podgórski, sekretarz miasta.
W referendum mieszkańcy Hrubieszowa odpowiedzą na pytanie: "Czy jesteś za odwołaniem Tadeusza Garaja, burmistrza miasta, przed upływem kadencji?”. Żeby było ważne musi wziąć w nim udział, co najmniej 3316 osób, czyli trzy piąte mieszkańców, którzy uczestniczyli w wyborach w 2010 roku.