Otyłość odbiera nam młodość - uważają naukowcy. Ich zdaniem każdy zbędny kilogram tłuszczu obciąża organizm i przyspiesza tempo starzenia się komórek.
Tymczasem Stevens tak właśnie uważa. Kierowany przez nią kilkunastoosobowy zespół ekspertów opublikował ostatnio pracę, w której przedstawiono wiele argumentów mających potwierdzić hipotezę, że tusza skraca nam młodość.
Badacze twierdzą na przykład, że otyły mężczyzna w wieku 40 - 50 lat jest biologicznie starszy o ponad 5 lat od swoich szczupłych rówieśników. Dla kobiet z dużą nadwagą różnica między metryką a wiekiem biologicznym, uwzględniającym zużycie się organizmu, jest jeszcze większa, wynosi bowiem sześć i pół roku. - Człowiek mający 45 lat i dużą nadwagę faktycznie jest już pięćdziesięciolatkiem.
reklama
Naukowcy uznają za otyłych ludzi, których wskaźnik wagi ciała BMI (Body Mass Index) jest powyżej 30.
Oblicza się go, dzieląc swoją wagę wyrażoną w kilogramach przez podniesiony do kwadratu wzrost (wyrażony w metrach).
Za osoby bez nadwagi uważa się te, które mają BMI od 18 do 25, przy czym za optymalny uważa się wskaźnik w granicach 18 - 22.
Według Stevens z wiekiem zmniejsza się liczba lat, które trzeba sobie dodawać z powodu otyłości. Siedemdziesięciolatek z nadwagą jest starszy od siebie samego o trzy i pół roku, a kobieta w tym wieku - tylko o półtora roku.
- To istotna informacja. Wynika z niej, że im później dorobiliśmy się nadwagi, tym mniejszy wpływ będzie ona miała na nasze zdrowie. Teza odwrotna, mniej optymistyczna, jest natomiast taka: jeśli zbędny tłuszcz zaczęliśmy magazynować już w wieku 20 - 30 lat, a potem nic z tym nie zrobiliśmy przez kolejne dekady, jesteśmy w grupie ludzi, którzy mogą żyć krócej.
To oczywiście statystyki dotyczące całych populacji. Większe prawdopodobieństwo nie oznacza pewności. Możemy więc, mimo otyłości dożyć sędziwego wieku, ale szanse na to mamy mniejsze.