Piłkarska centrala poinformowała lubelski Motor, że I-ligowe mecze, zaplanowane na najbliższy weekend, powinny być rozegrane w terminie. Tylko pogodowy kataklizm może spowodować przełożenie spotkania.
– Na razie nie ma istotnych powodów do zmiany terminu, chociaż obawiam się, że po meczu stan płyty będzie fatalny. Ciężka zima sprawiła, że nie było najmniejszych szans, aby przeprowadzić jakieś prace na murawie.
Szkoleniowiec lubelskiej drużyny także martwi się o stan boiska, sądząc, że bardzo szybko może zamienić się w błotnistą maź, a na takiej nawierzchni trudno grać w piłkę.
– Obawiam się, że zawody bardziej będą przypominały zmagania rugbistów na błocie – stwierdził trener Bogusław Baniak.
– Decyzję PZPN oczywiście przyjmuję z pokorą i szukujemy się do walki w najbliższą niedzielę, ale ze szkoleniowego punktu widzenia, przełożenie meczu byłoby korzystniejsze. Po połączeniu informacji o pogodzie na najbliższe dni z wyglądem murawy, trudno być optymistą. Jestem praktykiem i wiem, czym się to skończy.
We wtorek nie zdecydowaliśmy się wejść na boisko przy Al. Zygmuntowskich, dlatego od godziny dziesiątej trenowaliśmy w Łęcznej, na sztucznej nawierzchni. W środę będzie podobnie, ale razem z kierownikiem Marcinem Wieczorkiem próbujemy znaleźć trawiasty obiekt. Takie warunki mieliśmy w Austrii i teraz znowu trzeba się przestawiać.
Na kilka dni przed wznowieniem I-ligowej rywalizacji zaplanowano spotkanie lubelskich kibiców z zawodnikami Motoru, które odbędzie się w środę (godz. 17.30) w hali MOSiR przy Al. Zygmuntowskich. Sympatycy "żółto-biało-niebieskich” będą mieli okazję poznać nowych piłkarzy.
Ostatnio do kadry dołączyli bramkarz Dawid Dłoniak i pomocnik, mogący zasilić także atak – Paweł Adamiec. Na zasadzie wypożyczenia ze Znicza Pruszków do Lublina powrócił wychowanek Motoru – Dawid Ptaszyński.
– Jestem zadowolony z kadrowych ruchów – dodał trener Baniak. – To i tak więcej, niż oczekiwałem. Wszyscy wiedzą, że możliwości klubu są ograniczone, ale działacze stanęli na wysokości zadania i za to jestem wdzięczny.