Mieszkańcy Romaszek, drugiej pod względem wielkości wsi w niewielkiej gminie Rossosz (pow. bialski), czują się pokrzywdzeni.
- Bardzo zaniedbana jest nasza miejscowość. Zostaliśmy 100 lat za Trzecim Światem. Nie mamy światła ulicznego i dróg nadających się do jazdy samochodami. Nie można we wsi przejechać przez most. Są w nim dziury nawet na 20 cm, na nich stale niszczę swojego forda. Nie możemy się doprosić choćby prowizorycznego naprawienia drogi polnej prowadzącej do części wsi nazywanych Kaczy Kąt i Zachorze. Dzieci muszą brodzić w błocku - mówi oburzony Józef Kossowski z Romaszek.
Dziwi się, że w czasach, kiedy jest wiele dotacji unijnych na ścianę wschodnią, do jego wsi nie docierają nawet grosze i centy.
Przypomina zdarzenie z poprzedniego roku, kiedy karetka pogotowia zagrzęzła na drodze, nie mogąc dojechać przez fatalne błota. - Starszy człowiek nie otrzymał na czas pomocy i zmarł - narzeka interweniujący mieszkaniec Romaszek. Dodaje, że jego wieś nie ma siły przebicia. Nie znajduje bowiem odpowiedniego wsparcia u wójta i w Radzie Gminy.
Florentyna Mikiciuk, radna z tej wsi, przyznaje, że w Romaszkach są zaniedbane odcinki dróg.
- Cóż ja mogę zrobić? Od niedawna mam mandat za radnego, który zrezygnował z zasiadania w radzie. Część dróg jest bardzo zaniedbana. Najgorzej z polnymi. Nie zawsze młodzież może nawet rowerami dojeżdżać do gimnazjum w Rossoszu. Kiedy zlikwidowano u nas gminną podstawówkę, stowarzyszenie przejęło ją i dobrze zarządza. Pokazaliśmy, że sami potrafimy zadbać o oświatę. Tak z drogami się jednak nie da uczynić - zauważa Florentyna Mikiciuk.
Kazimierz Weremkowicz, wójt gminy Rossosz, przyznaje, że w jego niewielkiej i ubogiej gminie trudno jest o inwestycje.
- Z pieniędzmi jest bardzo krucho. Na drogi mamy ledwie 200 tys. zł rocznie. Nie krzywdzimy Romaszek. W pierwszej kolejności tam wywieźliśmy żużel na drogi. Konieczny będzie remont zapadającego się mostu. Niestety, nasze drogi są lokalne, niższego rzędu. Nie mają zatem szans na dofinansowanie z funduszy unijnych - przyznaje wójt.
Ujawnia, że tylko droga w samym Rossoszu uzyska wsparcie unijne. Nie dziwi się zatem, że jeden z radnych zrezygnował z mandatu, gdyż za małe były dotacje na inwestycje w Romaszkach. - Ta wieś nie jest jednak dyskryminowana. Ma wodociąg i przebiega przez nią jedyna gminna droga asfaltowa - zauważa Weremkowicz.
Józef Kossowski jednak ma poczucie, że wójt patrzy z góry na wsie poza Rossoszem. Ostrzega, że jeśli tak będzie dalej, to mieszkańcy Romaszek wystąpią o przyłączenie ich miejscowości do sąsiedniej gminy Komarówka Podlaska, a wtedy mała rossoszańska gmina będzie musiała się rozpaść.