W Janowie Podlaskim rusza dziś Święto Konia Arabskiego, ale stadnina ma raczej powody do zmartwień. Wyciekły właśnie dokumenty, z których wynika, że ubiegły rok zakończył się dla niej ze stratą ponad 3 mln zł, a hodowane tam bydło trzymane jest w skandalicznych warunkach
Sprawozdanie niezależnego biegłego rewidenta dla zgromadzenia wspólników, do którego dotarło radio RMF FM wskazuje, że 2018 rok stadnina zamknęła z 3,2 mln zł na minusie. Rok wcześniej też było źle, strata wynosiła 1,5 mln zł. Wówczas ministerstwo rolnictwa tłumaczyło, że to na skutek... suszy.
Zła passa trwa, odkąd rządowa agencja zwolniła wieloletniego prezesa Marka Trelę. Bo jeszcze na koniec 2015 roku (kiedy prezesem był Trela) spółka zanotowała 3,2 mln zł zysku.
„Ktoś boi się, że nam ta aukcja wyjdzie”
Mariusz Rytel, rzecznik prasowy Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa, nadzorującego stadniny, a także rzecznik niedzielnej Pride of Poland, uważa, że takie informacje nieprzypadkowo są podawane właśnie teraz, tuż przed aukcją.
– Może ktoś boi się, że nam ta aukcja wyjdzie – zastanawia się Rytel. – Prowadzimy kontrolę w stadninie, aby dowiedzieć się, jaka naprawdę jest sytuacja finansowa. Nawet minister rolnictwa mówił, że wyniki nie są rewelacyjne.
Rzecznik dodaje, że w tym roku KOWR zdecydował się nie obciążać finansowo stadnin w związku z organizacją Dni Konia Arabskiego, którego głównym sponsorem w tej edycji jest spółka Orlen Paliwa. – Na tym święcie najbardziej nam zależy i na tym chcemy się teraz skupić – kończy Rytel.
Do sprawy niechętnie odnosi się też obecny szef stadniny. – Musimy teraz dopiąć wszystko przed aukcją. Jesteśmy na ostatniej prostej – ucina Grzegorz Czochański, pełniący obowiązki prezesa. Zapowiada jednak szczegółowy komentarz po imprezie.
Na sytuację finansową stadniny mają zapewne wpływ m.in. coraz słabsze wyniki aukcji Pride od Poland. W ubiegłym roku w sierpniu ogłoszono wprawdzie, że sprzedano sześć koni za 501 tys. euro, ale w grudniu wyszło na jaw, że część wylicytowanych koni ostatecznie nie została kupiona.
Hodowla krów i sprzedaż mleka też nie wyszła?
Z dokumentów, do których dotarło RMF FM wynika również, że warunki, w których w stadninie hodowane jest bydło (krowy) pozostawiają wiele do życzenia. Tak wykazała kontrola Departamentu Nadzoru nad Spółkami KOWR. Kontrolerzy stwierdzili m.in., że zwierzęta są oblepione własnymi odchodami, pomieszczenia również są silnie zabrudzone, a pasza, którą są karmione, jest mało wartościowa.
„W poidle dla krów dojnych woda wymieszana jest z odchodami” – czytamy w raporcie.
Zalecenia dla stadniny są jednoznaczne: ma „bezzwłocznie podjąć działania mające na celu przywrócenie stanu zgodnego z wymogami obowiązującymi w hodowli zwierząt”.
A to właśnie hodowla krów i sprzedaż mleka miała przynieść stadninie poprawę wyników finansowych.
– Politycy PiS mają plan na całkowite zniszczenie polskich stadnin i konsekwentnie go realizują. Już jakiś czas temu minister rolnictwa przekonywał, że hodowla koni będzie deficytowa – podkreśla poseł Stanisław Żmijan (PO) z Międzyrzeca Podlaskiego. – Jednak zanim do zarządów polskich stadnin dorwali się niekompetentni nominanci z PiS, to przynosiły one zyski. Z kolei informacja, że zwierzęta są trzymane w złych warunkach, jest bardzo silnym ciosem wizerunkowym przed aukcją Pride of Poland – uważa parlamentarzysta.
Dla Dziennika Marek Trela, były wieloletni prezes stadniny w Janowie Podlaskim: