Szanowny Czytelniku!
Dzięki reklamom czytasz za darmo. Prosimy o wyłączenie programu służącego do blokowania reklam (np. AdBlock).
Dziękujemy, redakcja Dziennika Wschodniego.
Federacja Związków Zawodowych Służby Celnej od dłuższego czasu oczekuje na odwołanie Zbigniew Bujaka ze stanowiska prezesa Głównego Urzędu Celnego. Nadal aktualne pozostaje votum nieufności w stosunku do niego złożone jeszcze u b. premiera.
Do starych zarzutów dochodzą nowe. Uczestniczący w ubiegłotygodniowym posiedzeniu rady federacji wspomnianych związków w Białej Podlaskiej jej przewodniczący Franciszek Krasoń powiedział nam, że niedawno musiał prostować publikowane w PAP wypowiedzi prezesa, jakoby zachodni celnicy mogą zazdrościć polskim wyposażenia w sprzęt. Tymczasem na wielu przejściach brakuje podstawowych narzędzie do rewizji celnej. Najczęściej placówki celne nie posiadają baz danych i odpowiednich urządzeń i połączeń komputerowych. Największe przejścia jak Cieszyn-Boguszewicze nie dysponuje wagami samochodowymi i sprzętem do prześwietlania ładunków. Jedynym sprzętem celnika jest... latarka. Związkowcy z innych regionów kraju zatem z zazdrością oglądali nowoczesny i dobrze wyposażony terminal w Koroszczynie, który jest omijany przez przemytników, zatem mniej obciążony ruchem tirów, niż inne przejścia.
Podczas konferencji prasowej działacze związkowi zaznaczyli, że kiedy przeciętni funkcjonariusze celni muszą oszczędzać papier, paliwo i spinacze, to w minionym półroczu GUC kupił 42 samochody i 12 olbrzymich „kombajnów” – kserokopiarek po 17 tysięcy złotych (celnikom są potrzebne małe po 2-3 tys. zł) Skandalem jest też nabycie przez GUC 33 endoskopy bez wzierników.
– Każda złotówka wydana na celnika daje 54 zł do budżetu Skarbu Państwa. Oszczędzanie na nas powoduje duże straty w budżetach. Nie można dobijać kury, która daje złote jajka. To nietypowe, że związkowcy walczą nie tylko o sprawy socjalne, lecz o to, aby dano pracownikom sprzęt, by można było lepiej pracować – mówi nam F. Krasoń.
Związkowcy wyrazili zadowolenie, że powstrzymali zamiary kierownictwa GUC dotyczące reorganizacji sieci urzędów (oznaczającej m.in. likwidację Urzędu Celnego w Białej Podlaskiej). Podczas bialskich obraz działacze przygotowali projekt umowy pomiędzy Federacją Związków Zawodowych Służby Celnej RP a Niemieckim Związkiem Zawodowym Cła i Finansów. Polskim celnikom zależy bowiem na skorzystaniu z doświadczeń i pomocy europejskich służb celnych. Liczą nawet na szkolenia w niemieckiej Akademii Celnej.
Podczas konferencji prasowej działacze związkowi zaznaczyli, że kiedy przeciętni funkcjonariusze celni muszą oszczędzać papier, paliwo i spinacze, to w minionym półroczu GUC kupił 42 samochody i 12 olbrzymich „kombajnów” – kserokopiarek po 17 tysięcy złotych (celnikom są potrzebne małe po 2-3 tys. zł) Skandalem jest też nabycie przez GUC 33 endoskopy bez wzierników.
– Każda złotówka wydana na celnika daje 54 zł do budżetu Skarbu Państwa. Oszczędzanie na nas powoduje duże straty w budżetach. Nie można dobijać kury, która daje złote jajka. To nietypowe, że związkowcy walczą nie tylko o sprawy socjalne, lecz o to, aby dano pracownikom sprzęt, by można było lepiej pracować – mówi nam F. Krasoń.
Związkowcy wyrazili zadowolenie, że powstrzymali zamiary kierownictwa GUC dotyczące reorganizacji sieci urzędów (oznaczającej m.in. likwidację Urzędu Celnego w Białej Podlaskiej). Podczas bialskich obraz działacze przygotowali projekt umowy pomiędzy Federacją Związków Zawodowych Służby Celnej RP a Niemieckim Związkiem Zawodowym Cła i Finansów. Polskim celnikom zależy bowiem na skorzystaniu z doświadczeń i pomocy europejskich służb celnych. Liczą nawet na szkolenia w niemieckiej Akademii Celnej.
