W ubiegłym roku ceny mieszkań rosły zarówno na rynku pierwotnym, jak i wtórnym. Niektóre aglomeracje odnotowały podwyżki o nawet kilkanaście procent. Eksperci dość zgodnie prognozują, że w tym roku ceny nadal będą rosnąć, choć już nie tak dynamicznie.
Wahania w cenach nowych mieszkań pojawią się dopiero, kiedy wzrosną stopy procentowe – ocenia Piotr Krochmal, prezes Instytutu Analiz Monitor Rynku Nieruchomości. Jak podkreśla, rynkowi nie grozi kolejna bańka, bo tym razem podwyżki mają solidne podstawy, wynikające ze wzrostu cen gruntów pod inwestycje i wyższych kosztów realizacji projektów.
– W najbliższym czasie na rynku nieruchomości nie grozi nam żaden krach, ponieważ rosnące ceny nie wynikają z bańki spekulacyjnej jak 11 lat temu. One mają bardzo solidny fundament i tym razem wynikają ze wzrostu cen gruntów pozyskiwanych pod budownictwo oraz ze wzrostu kosztów realizacji nowych projektów – mówi Piotr Krochmal. - Ten wzrost jest wytłumaczalny i nie ma jeszcze tak silnego wymiaru jak podczas ostatniego boomu inwestycyjnego sprzed 11 lat.
Potwierdza to najnowszy raport firmy doradczej JLL, z którego wynika, że niska podaż atrakcyjnych gruntów pod inwestycje była w 2018 roku jedną z głównych bolączek inwestorów z każdego segmentu rynku nieruchomości. Zwłaszcza deweloperzy mieszkaniowi mieli duże problemy z uzupełnianiem banków ziemi, a niska dostępność działek wywindowała ich ceny.
Na portfelach inwestorów odbiły się także rosnące koszty materiałów budowlanych i robocizny. Z danych portalu Otodom wynika, że w ubiegłym roku ceny mieszkań rosły we wszystkich miastach, zarówno na rynku pierwotnym, jak i wtórnym. Najmniejsza podwyżka za metr kwadratowym nowego mieszkania miała miejsce w Krakowie (5 proc.), natomiast dwucyfrowe podwyżki odnotowano we Wrocławiu i Poznaniu (po 10 proc.), Szczecinie (15 proc.) i Gdańsku (14 proc.). W Warszawie lokale z rynku pierwotnego zdrożały o 8 proc.
Prezes Instytutu Analiz Monitor Rynku Nieruchomości ocenia, że w najbliższym czasie nie należy się spodziewać korekty cen na rynku mieszkań, a ceny będą rosły jeszcze przez kolejny 1–1,5 roku. Dopiero po tym czasie można się spodziewać wyhamowania.
– Myślę, że wcześniej nie dojdzie nawet do ustabilizowana cen – ocenia Piotr Krochmal. – Wahania w cenach nowych mieszkań pojawią się dopiero, kiedy wzrosną stopy procentowe. Do czasu, kiedy one będą stabilne, nie ma najmniejszych szans, żeby na rynku coś się zmieniło. Myślę, że w tym roku popyt będzie się utrzymywał na poziomie zbliżonym do ubiegłorocznego.
Jak wynika z danych JLL, w sześciu największych aglomeracjach Polski (Warszawie, Krakowie, Trójmieście, Wrocławiu, Poznaniu, Łodzi) deweloperzy sprzedali w ubiegłym roku 64,8 tys. mieszkań. To o 11 proc. mniej niż przed rokiem.
– Mamy jeszcze do odrobienia duże zaległości względem krajów Zachodu i wciąż potrzeba wybudować w Polsce około 0,5–1 mln mieszkań, żeby rynek się nasycił – ocenia Piotr Krochmal.
Znaczne wzrosty cen mieszkań były jednym z głównych trendów na rynku nieruchomości w 2018 roku, który był kontynuacją boomu mieszkaniowego z lat poprzednich. Eksperci zauważyli, że liczba mieszkań wprowadzonych do sprzedaży w ostatnim kwartale ubiegłego roku prawie zrównała się z rekordowym IV kwartałem 2007 roku, czyli przed pęknięciem bańki i kryzysem. Na ten rok prognozują dalszy, choć mniej dynamiczny, wzrost cen mieszkań przy jednoczesnym niewielkim spadku sprzedaży.