Rozmowa z Ryszardem Karczmarskim, gospodarzem Galerii Atelier w Chełmie.
• Od 20 lat patronujemy kolejnym wydarzeniom w pana galerii. Skoro ta placówka dotrwała do tak imponującego jubileuszu, to znaczy, że jej formuła się sprawdziła?
- Ta galeria stale się rozwijała. Jako pasjonatowi fotografii zależało mi, aby przede wszystkim służyła promocji tej dziedziny sztuki i ciekawych fotografików. Jak na gospodarza przystało, na inauguracyjnej wystawie w maju 1996 r. pokazałem swoje prace. Później przyszła kolej na moich przyjaciół z Fotoklubu Ziemi Chełmskiej, po czym artystów z innych ośrodków w kraju.
• Pamiętam, że najpierw galeria mieściła się w jednym pomieszczeniu wydzielonym z pańskiego zakładu fotograficznego przy ul. Lwowskiej 24. Tymczasem bywało, że na wernisaże przychodziło tylu ludzi, że nie tylko w galerii, ale w całym zakładzie brakowało dla wszystkich miejsca.
- Rzeczywiście, czasami nasi goście, aby już w dniu otwarcia wystawy obejrzeć fotogramy, musieli czekać w kolejce. Stąd wziął się pomysł, aby galerię przenieść do większej przestrzeni i tak też się stało. Po sąsiedzku udało mi się kupić dawną świetlicę jeszcze po przedwojennej firmie Dratt i Spółka, po czym zaadaptować ją na cele kulturalne.
• Wtedy był już pan prezesem Okręgu Lubelskiego Związku Polskich Artystów Fotografików?
- Już tak. Dlatego nowa Galeria Atelier automatycznie stała się siedzibą i wystawienniczym salonem także naszego Związku.
• Kolejnym krokiem było powołanie przez pana Fundacji Wspierania Kultur „Na styku”?
- Fundacja daje możliwość pozyskiwania środków na działalność galerii. Zaczęło nam ich brakować szczególnie po tym, jak zgodnie z celami, jakie Fundacja sobie postawiła, zaczęliśmy zapraszać do Chełma twórców z Ukrainy. Niestety, jak dotąd nie udało mi się znaleźć sposobu na to, aby instytucje finansujące kulturę po obu stronach Bugu doceniły potencjał i możliwości naszej fundacji. Nie pomogła nawet wizyta w galerii dwóch konsulów, polskiego z Łucka i ukraińskiego z Lublina. Dlatego wciąż poszukuję gotowych do współpracy animatorów kultury z zacięciem menedżerskim. Ze swojej strony oferuję przede wszystkim bazę i otwartość na wszelkiego rodzaju oryginalne pomysły.
• Co zaplanował pan na jubileusz?
- Oczywiście nie obędzie się bez wystawy, którą prawem sprawcy i gospodarza zarezerwowałem dla siebie. Tym razem pokażę prace wykonane kamerą otworkową pod wspólnym tytułem „Miejsca oswojone”. Poza wernisażem 8 kwietnia o godzinie 19 przed naszymi gośćmi wystąpi także Marek Andrzejewski z Katarzyną Wasilewską i Jakubem Niedoborkiem.