Kasza gryczana i jęczmienna z sosem chrzanowym, stek, mizeria, kompot i ciastko na deser.
Dlaczego w ubiegłym roku obiad dało się ugotować za 2,5 zł, a w tym trzeba zapłacić złotówkę więcej? Część rodziców, których dzieci jedzą obiad w szkole uważa, że to stawka zbyt wygórowana. W ich imieniu, ale także jako rodzic, Andrzej Sokół, przewodniczący rady osiedla Dyrekcja Dolna, interpelowal podczas ostatniej sesji. Chciał wiedzieć, m.in. czy miasto kontroluje, w jaki sposób szkoły ustalają opłaty za obiady.
- Mamy tu pewien problem, bo obowiązująca od maja ubiegłego roku uchwała Rady Miejskiej mówi o stawce nie większej niż 3,5 zł - mówi Sokół. - Można odnieść wrażenie, że szkoły wykorzystały tę furtkę i podniosły opłaty do tej sumy. Pół biedy, jak ktoś ma w szkole jedno dziecko, ale ci, którzy mają dwoje czy troje, muszą wydać już naprawdę sporą kwotę.
Urząd Miasta tłumaczy, że stawka 3,5 zł, nie jest wymysłem ani szkół, ani miasta.
- Po prostu musieliśmy się dostosować do wymogów ustawodawcy, a ten nakazuje, aby w szkole podstawowej i w gimnazjum było to 0,31 procent minimalnego wynagrodzenia za pracę - wyjaśnia Augustyn Okoński, dyrektor Wydziału Oświaty. - Do tak ustalonej opłaty, szkoły muszą się dostosować. To nie jest żaden górny próg, ale stawka, którą należy zgodnie z przepisami przyjąć.
Dla szkół to dobra wiadomość, bo jak mówią intendentki i kucharki, za taką kwotę łatwiej ugotować dobry obiad. - W ubiegłym roku mieliśmy na obiad 2,7 zł i czasem, pod koniec miesiąca trzeba było się nieźle nagimnastykować, żeby wystarczyło pieniędzy - mówi Elżbieta Szponar, intendentka w Gimnazjum nr 2.
- A teraz, miesiąc się kończy, a my możemy uczniom podać np. stek.
Ale nie tylko. - Na wyższej stawce korzystają przede wszystkim uczniowie, którzy do obiadu mają owoce, czy ciasto - dodaje wicedyrektor Anna Gębicka. - No i porcje są większe, więc uczniowie są zadowoleni.
Licealiści Paweł i Łukasz, którzy stołują się w Gimnazjum nr 2, potwierdzają te słowa. - Takim obiadem naprawdę można się najeść. Fajne sa też desery. W ubiegłym roku ciasto czy owoce były bardzo rzadko. Teraz jest zdecydowanie lepiej - mówią.
Bardziej różnorodne posiłki są również w innych szkołach. W "piątce” uczniowie wczoraj jedli czerwony barszcz oraz pulpet z kaszą gryczaną i ogórkiem. Na deser była czekolada. - Staramy się, aby posiłki były i zdrowe i smaczne - mówi wicedyrektor Anna Błachnio. - Przy kwocie 3,5 zł za obiad, mamy większe pole manewru. Ale tak naprawdę, nawet, gdyby nie nowe przepisy, to i tak koszt szkolnych obiadów by wzrósł. W końcu od ubiegłego roku wszystko podrożało.
Wicedyrektor dodaje, że w szkole z posiłków korzysta około 212 uczniów. - Nie słyszałam o przypadku, aby któryś z rodziców zrezygnował z wykupienia dziecku obiadów, ze względu na podwyżkę - mówi.