Władze prawie 70-tysięcznego Chełma nie są w stanie zapewnić niepełnosprawnej dziewczynce godnego dachu nad głową.
Nowe lokum, nie dość, że okazało się potwornie drogie, to jeszcze zaatakował je grzyb i wilgoć. Tysiące złotych wpakowane w błoto. Panele na podłogach, odmalowane ściany, nowe meble podarowane przez dobrych ludzi - wszystko zżera grzyb.
W piwnicy pod podłogą kuchni stoi woda. Nowa kabina prysznicowa kupiona za pieniądze z PFRON nadaje się do wyrzucenia. Grzyb atakuje budynek i szkodzi ludziom. Ania - niepełnosprawna córka pani Ireny - cierpi na duszności, a na całym ciele ma swędzącą wysypkę.
Gdy stało się jasne, że przydzielone mieszkanie to ruina i finansowa studnia bez dna, miasto obiecało remont. W maju tego roku Henryk Gołębiowski, dyrektor Wydziału Gospodarki Komunalnej zapewniał, że remont zostanie przeprowadzony latem. W czerwcu mówił, że lato dopiero się zaczęło. W lipcu, że ktoś obejrzy mieszkanie. W sierpniu powtarzał "Zdążymy na pewno”.
We wrześniu poszedł na urlop. Jego zastępca, Józef Kendzierawski, poinformował nas, że remont będzie przeprowadzony. Kiedy?
- Zleciliśmy te prace Przedsiębiorstwu Usług Mieszkaniowych. Oni wyznaczą termin - tłumaczy i dodaje, że sprawa przeciąga się, bo prac jest dużo, a pracowników mało. - Proszę o cierpliwość, na pewno sprawę załatwimy.
Marian Tywoniuk, prezes PUM, zapewnia, że remont rozpocznie się jeszcze w tym tygodniu. - Musimy tam postawić ścianę, która odizoluje budynek od muru - mówi Tywnoniuk. - To załatwi sprawę.
A co z grzybem? To nie grzyb, to nalot - informuje prezes i dodaje, że po postawieniu ścianki, zniknie sam. Prace remontowe, jeśli się w końcu rozpoczną, mają potrwać maksymalnie dwa tygodnie. Gdzie w tym czasie będzie rodzina? Okazuje się, że na miejscu, choć prawdopodobnie bez dostępu do łazienki.
- Urzędnicy powtarzają zgodnie, ze pani Irena wyraziła na to zgodę. - Rzeczywiście - przyznaje kobieta. - Zgodziłam się, bo od prezydent usłyszałam, że nie ma mowy o przekwaterowaniu na czas remontu. A bałam się, że bez tej zgody, nic nie zaczną robić.
Strelczuk dodaje, że nie chce konfliktu z urzędnikami. Chce tylko, aby w końcu jej niepełnosprawna córka miała bezpieczny dach nad głową. Mieszkanie, które obiecały jej obecne i poprzednie władze. Teraz wystarczy tylko dotrzymać obietnicy.