Uwaga, jeśli czerwienisz się podczas oglądania scen łóżkowych w kinie a widok całującej się pary na ulicy cię denerwuje, przestań to czytać, bo ta książka nie jest dla ciebie. Miej jednak świadomość, że dużo stracisz. Szczere wyrazy współczucia.
Podstawą do zrozumienia seksualnych zachowań starożytnych Greków czy Rzymian jest uświadomienie sobie, że nijak nie da się ich porównywać do dzisiejszych czasów. Były inne, niekiedy bardzo dla nas gorszące. Za niektóre z nich teraz idzie się do więzienia. I słusznie. Starożytni jednak sobie na nie pozwalali. Książka Adama Węgłowskiego w przystępny sposób pozwala chociaż trochę zrozumieć dlaczego.
Warto też pamiętać, że nie wszystkie ich praktyki były takie straszne. Pocałunek w naszej kulturze nie jest zarezerwowany wyłącznie do aktu seksualnego. Pocałunkiem witają się kochankowie ale i przyjaciele czy rodzina. A jak przytacza autor, Rzymianin całował na powitanie żonę niekoniecznie z czułości, a bardziej z chęci sprawdzenia czy nie piła alkoholu.
Bo kobiety już wtedy nie miały lekko. Rzymski mężczyzna, nawet jeśli miał żonę, mógł mieć konkubiny. Wielu żyło w nieformalnych związkach z żonami innych mężczyzn. To było jednak dość ryzykowne. O ile to jego własna żona przyłapała go w niedwuznacznej sytuacji z inną kobietą, to nic nie mogła zrobić. Gorzej, jeśli został przyłapany przez męża swojej kochanki. Wówczas czekała go albo śmierć, albo kosztowne wykupienie winy, albo publiczne pohańbienie przez… włożenie jakiegoś przedmiotu do odbytu. Kobieta przyłapana przez swego męża mogła zostać odprawiona do swojego ojca, czyli dochodziło do kompromitującego rozwodu. Jeśli więc szukać początków nierówności nawet w takich kwestiach jak niewierność, to było tak zawsze.
Co jeszcze nas różni np. od starożytnych Greków? Przykładowo to, jak postrzegali wartość wielkości piersi i penisa. To odkrycie może być dla współczesnych zaskakujące, zważywszy na dzisiejsze „kanony” w tym względzie. Ale jeśli przypomnisz sobie któryś z posągów jakiegoś nagiego greckiego herosa, to zrozumiesz, że duży penis nie był wówczas raczej przedmiotem podziwu.
Co ciekawe, całą wiedzę teoretyczną pojawiającą się w książce Adama Węgłowskiego można obejrzeć z bardzo bliska. Muzeum Archeologiczne w Neapolu posiada tzw. „sekretny pokój”. Wstęp mają tam tylko osoby dorosłe, a zobaczyć tam można wszystko to co związane z seksualnością starożytnych. Do naszych czasów przetrwało to głównie dzięki temu, że pyły wulkaniczne pobliskiego Wezuwiusza zakonserwowały na setki lat wytwory działalności artystycznej mieszkańców Pompejów i innych zniszczonych przez erupcję miejscowości. Ten pokój trzeba odwiedzić. Oczywiście jeśli ma się mocne nerwy.