Młoda Brytyjka wyrusza do Chin uczyć się języka. Jednak wkrótce okaże się, że to nie lingwistyka będzie jej pasją, a kuchnia. Wspomina, że w jej rodzinnym domu nie brakowało egzotycznych smaków.
Pisze "… w dzieciństwie miałam okazję spróbować chińskich dań na wynos: pulpecików wieprzowych smażonych w głębokim oleju z jasnoczerwonym sosem słodko-kwaśnym, kurczaka z pędami bambusa i ryżu smażonego z jajkiem. Potem odwiedziłam także kilka restauracji chińskich w Londynie. Mimo wszystko nic jednak nie przygotowało mnie na kulinarny gwałt, którego ofiarą padłam podczas pierwszego pobytu w Hongkongu i Chinach…”
No cóż, jeśli na dzień dobry zaserwowano jej kacze jaja konserwowane w occie winnym, nic dziwnego, że doznała szoku.
Bardzo dobrze napisana książka o Chinach, o tamtejszej kuchni, krajobrazach, targowiskach, zabytkach. Czyta się ze smakiem.