Przeglądarka, z której korzystasz jest przestarzała.

Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.

Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)

Pobierz nowszą przeglądarkę:

Gry

20 czerwca 2011 r.
16:23
Edytuj ten wpis

Wiedźmin 2: Zabójcy Królów. Konkurs na najlepsze opowiadania

Wiedźmin 2: Zabójcy Królów
Wiedźmin 2: Zabójcy Królów

W naszym konkursie do zdobycia była cała saga Andrzeja Sapkowskiego i cztery gry Wiedźmin 2: Zabójcy Królów.

AdBlock
Szanowny Czytelniku!
Dzięki reklamom czytasz za darmo. Prosimy o wyłączenie programu służącego do blokowania reklam (np. AdBlock).
Dziękujemy, redakcja Dziennika Wschodniego.
Kliknij tutaj, aby zaakceptować
Wybór nie był łatwy, opowiadań było mnóstwo. Stąd pięć dodatkowych nagród – wyróżnień. To wiedźmińskie podkładki pod mysz Razer Goliathus z wielkim wizerunkiem Geralta.

A oto najlepsze, zdaniem redakcyjnego jury, opowiadania:

Główna nagroda, czyli saga Andrzeja Sapkowskiego z jego autografem i gra Wiedźmin 2: Zabójcy Królów, wędruje do

Michał Cierpiała
SZACUNEK

Wiedźminie... Wiedźminie... Echo wołania dudniło w głowie Geralta. Koszmar z przeszłości? Coraz wyraźniej słyszalny krzyk dochodził do uszu. Geralt, odzyskując świadomość, zrozumiał wreszcie, kto go woła. A raczej, kto do niego mówi, bo samogon dzień po wypiciu ma moc wzmacniania dźwięków i nadawania im ogłuszających właściwości.
Jakaś kobieta, nie pierwszej urody i zapewne też nie najcięższych obyczajów leżała bez garderoby tuż obok wiedźmina na jakimś barłogu. Jej głos stawał się nie do wytrzymania, a ochota na coś więcej niż tylko czułe słówka migiem przebudziła Geralta. Wstawszy z leża błądził wzrokiem po pokoju szukając wyjaśnienia sytuacji. A nie było to zbyt trudne. Jaskier. Tylko on wie, jak wydawać cudze złoto. Zwłaszcza to zdobyte potwornym wysiłkiem, śmierdzące plugawym Zeuglem oraz bandą utopców z wioski na bagnach. Zwłaszcza walka z tym pierwszym pozostawiła ślad na Geralcie. Ciągnący się za nim odór odstraszył interesantów i oczyszczał sakwę z życiodajnej gotówki. I jeszcze Jaskier ze swoim "zamtuz poprawi ci humor”. Gdyby to była prawda...
Wiedźmin bez słowa zaczął szukać swojej garderoby. W ciemnym rogu pokoju rozpoznał zarysy swoich rzeczy. Ale nie wszystkich.
- Gdzie medalion? Gdzie srebrny miecz? Odpowiadaj! - wykrzyczał do chwilowej towarzyszki.
- Nie wiem Panie. Nie śmiałabym ich ruszyć
Krzyki sprowadziły pozostałe pracownice przybytku i niektórych gości. W tym także Jaskra, wiszącego w jeszcze niebiańskim humorze na ramieniu jednej z nich.
- Geralt, nie krzycz - odezwał się zrelaksowany - Czyżbyś nie był zadowolony tak jak ja z wizyty tutaj?
- Nie! Któraś z tych dziewek zwędziła mi srebrny miecz i medalion. I dowiem się zaraz, która to zrobiła - Jaskier zaczął zdawać sobie sprawę z tarapatów, w jakie wpakował towarzysza. Brak oręża na potwory to pusta kieszeń. I koniec beztroskiego naciągania.
- Popatrz, jakie oszustki - rzekł bard z aktorskim wręcz wyrzutem w głosie - A miał to być taki porządny burdel. Kiedy rozmawiałem z pewną pracującą tu elficą wczorajszego poranka, to chwaliła ten przybytek pod niebiosa. Miało być tak miło...
- Jaka elfica? - zapytały wspólnie dziewki, po czym jedna, zdaje się najważniejsza, kontynuowała - Żadnego ścierwa tu nie ma. To porządny zamtuz. Tak było, jest i będzie. Nigdy nikt tu nikogo nie okradł.
- Dość! Wychodzimy! - krzyknął Geralt pośpiesznie zbierając pozostały dobytek - Jaskier, jak wyglądała ta elfica, która cię tu sprowadziła?
- Była smukła, długonoga, piękna niczym zorza poranna.
- Dobra, daruj sobie ten poetycki bełkot. Gdzie ją spotkałeś?
- Przy wejściu do gospody. Ty myślisz, że ona chciała...
- ...dotrzeć do mnie przez ciebie i twój talent do uwodzenia. Tak mistrzu. Tylko po co jej mój miecz i medalion? - zastanawiał się wiedźmin.
- Z dużym ciężarem nie uszła daleko. Jej smukła kibić nie wytrzymałaby takiego wysiłku zbyt długo.
- Skończ te peany na jej część. Ukradła moje graty. Zapłaci ona i każdy jej wspólnik - powiedział Geralt i prędko opuścił zamtuz. Jaskier niechętnie wprawdzie, ale dołączył do niego. Małe śledztwo zaczęli od gospody. Lecz poza kilkoma zapijaczonymi ryjami i chętnym do współpracy tylko za oreny karczmarzem, nie znaleźli śladu po skradzionych dobrach.
- Geralt, chodźmy na targowisko. Tam zawsze coś się dzieje. Może ktoś chciał spieniężyć twoje skarby? - zaproponował bard.
- Psiakrew, to chyba jedyne wyjście.
Ruszyli szukać śladu pośród kupców. Był tam szczególnie jeden ważny dla nich, handlujący bronią i innym żelastwem. Do niego wprzód się skierowali.
- Handlarzu, nie było u ciebie pięknej kobiety ze srebrnym mieczem na zbyciu i takim też wilczym medalionem? - zapytał Jaskier
- U mnie tylko dobry towar, żadne tam magiczne i w dodatku trefne badziewie.
- Ale my pytamy czy taka tu była? Odpowiadaj, pókim jeszcze cierpliwy! - spytał coraz bardziej wzburzony Geralt.
- Mnie nie interesuje żadna lewizna, zwłaszcza jak pojąłem, że to wiedźmińskie runy i medalion - odpowiedział zbrojmistrz.
- A więc była? - spytał Jaskier z ciekawością.
- Była, z twarzy raczej nie ludzka kobieta, pewnie jakieś elfickie lub mieszane ścierwo. Nie chciała sprzedać. Pytała, kto może takie rzeczy przetopić na czyste srebro.
- Geralt, jest trop - wykrzyknął bard i od razu spytał handlarza; - No i co jej powiedziałeś?
- Kowal pięć stadiów za miastem ma mały piec hutniczy. Kazałem jej tam szukać szczęścia - nie zdążył dokończyć, bo obaj bohaterowie ruszyli czym prędzej na miejsce kolejnej poszlaki. I dotarli w samą porę, bo czeladnik już piec rozgrzewał.
- Oddawaj skradzione srebro - zażądał wiedźmin.
- Nie jest kradzione. Przyniosła je do przetopienia pewna piękna kobieta, a odebrać ma wieczorem jakiś żołdak jej towarzyszący.
- Widzisz te runy i medalion? A chcesz poznać z bliska Rzeźnika z Blaviken?- zagroził Geralt, sięgając po drugi, żelazny miecz.
- To ty Panie? O nie, nie rób mi krzywdy. Ja tylko, to znaczy oni mi kazali...
- Kto?!
- Banda Kharkasa. Elfa renegata z miasta. Chcieli, bym zrobił z tego gruby łańcuch - odpowiedział kowal oddając w pośpiechu dobra.
- Ale po co? - dopytywał Jaskier
- Mówili coś o szacunku...
- No to nauczymy ich szacunku dla mnie - powiedział Geralt i kazał czeladnikowi robić swoje, a z Jaskrem postanowili poczekać do wieczora i zaczaić się na żołdaka. I jak rzemieślnik mówił tak się stało: zbir przybył i zaczął rozmowę z kowalem.
- Zrobiłeś wszystko? Kharkas nie chce czekać. Wysłał mnie po gotowy kajdan. Po ostatnim słowie poczuł uderzenie, które trzepnęło go o ścianę kuźni. Znak Aard okazał się skuteczny jak zwykle. Oszołomiony żołdak coś majaczył, gdy Geralt go dopadł i przyłożył miecz do gardła.
- Jakie kajdany? Gadaj!
- Kharkas chciał najcięższy srebrny łańcuch na szyję na świecie. Kto taki kajdan posiada, ten cieszy się szacunkiem elfów ulicy - wybełkotała ledwo żywa ofiara.
- Rozumiesz coś z tego? - spytał Geralt Jaskra.
- Niee, to pewnie jakieś język z dzielnicy biedoty w Wyzimie. A swoją drogą dziwnie się tam szacunek zdobywa - I odeszli nie robiąc mu żadnej krzywdy.



Trzy gry Wiedźmin 2: Zabójcy Królów wysyłamy do:

Sandra Stępień
SMAK ZEMSTY

- Łap ją, Geralt! – wrzeszczał podniecony Jaskier. – Łap skurczybyka!
Wiedźmin rozpędził się, nagle zmienił kierunek biegu, skoczył i upadł boleśnie. Zakurzyło się, a potem w uszach zadzwoniło od przerażonego kwiku uciekającego zwierzęcia.
- Aleś skrewił, Geralt – westchnął trubadur. – Niech to szlag, jedzenia byśmy mieli na tydzień. Legendarny zabójca potworów! Klękajcie narody! A z dziką świnią se nie poradził. Ech, Geralt, Geralt.
- Przestań pleść, Jaskier – wystękał Geralt, otrzepując się z kurzu i rozmasowując obolałe kolano. – Sam zadka nie ruszyłeś, żeby mi pomóc. Gdybyśmy ją otoczyli we dwóch, to by się nie wymknęła.
- Marne usprawiedliwienie. Ja, miarkuj sobie, poetą jestem, i w mojej powinności polowanie na zwierzynę nie leży. To twoja wiedźmińska działka.
- No to twojej powinności w brzuchu dziś zaburczy. Ja myśliwym nie jestem. Złamanego orena nie mamy, będziemy chyba korzonki jeść.
- Ja coś wymyślę. Czytałem ostatnio podania sławnego w Redanii podróżnika, zwanego Niedźwiedziem z Grylls, i wyobrażasz sobie, on zapuszczając się w knieję przez tydzień potrafił jeść… - trajkotał wierszokleta.
- Cicho – szepnął wiedźmin, sięgając po miecz. – Ktoś idzie.
Zza gęstych krzaków, szeleszcząc i klnąc przy tym iście po szewsku, wyłonił się odziany w len chłop.
- Witojcie, pikne pany! – zakrzyknął radośnie. – Jam jest Pokrzywka. Na koniu przejeżdżając, żem usłyszał kawałeczek waszej rozmowy. Pan jest wiedźmin, panie? – zapytał, drapiąc się po tyłku.
- Jestem – odpowiedział Geralt.
- Z nieba mi spadacie, panie. We wiosce naszej jakieś dziadostwo się zalęgło, na własne oczy żem widział jak chłopa na strzępy rozrywa. A zębiska to miało takie, że aż po ziemi nimi szurało, pikny panie! Ludziska portkami trzęsą i po zmroku bojają się nos wyściubić z izb. Takie to, psia mać, czasy nastały – splunął na ziemię Pokrzywka. – Gościnę oczywiście zapewniamy, jadła i napitku u nas dostatek. A i wynagrodzimy za uczciwą robociznę.
- No, Geralt! – zawołał uradowany Jaskier. – To się szczęście nazywa! Robota dla ciebie, w samą porę! A do tego wygodne wyrko, zimne piwo i ciepłe żarcie!
- Zobaczę co się da zrobić, mości Pokrzywka – powiedział Geralt. – Pogadamy o szczegółach na miejscu. Daleko do waszej wioski?
- Niecałe stajanie, miłe pany. Za mną, za mną, prosim.
II
Wiedźmin torował sobie drogę sztyletem. Las w tych okolicach był niezwykle gęsty. Miejscowi mówili, że to tu potwór ma swoje leże. Podobno opuszczał je tylko w nocy, więc Geralt podejrzewał, że za dnia go w nim zastanie. Z opisów domyślał się, że chodzi o fledera albo garkaina. Poprawił swój srebrny miecz zawieszony na plecach. Nagle w zaroślach coś się poruszyło. Wiedźmin w czasie krótszym niż uderzenie serca dobył broni.
- Pssst, wiessminie – coś zasepleniło z ciemności. – Opusssc ten miecz, z łaski swojej. Pogadać kciałem.
- Wyjdź – powiedział spokojnie wiedźmin. – Bardzo, bardzo powoli.
Z gąszczu wyłonił się niewysoki młody mężczyzna w łachmanach. Był bardzo blady. I nie miał zębów.
- Czego chcesz, wampirze? – zapytał twardo Geralt, ukrywając zdziwienie i trzymając cały czas miecz w gotowości.
- Wieśniaki cię wysłały, żebyś mnie ubił, co? – zamlaskał krwiopijca.
- Twierdzą, że potwór ludzi zabija. A ja jestem od takiej roboty.
- Ha, a to sprytne kmiotki. Pefnie nie wspomnieli, że mojej dziefczynie łeb łopatą odcięli, a mnie fszystkie zemby grabiami wybili – spuścił głowę i zasępił się.
- Nie. Nie wspomnieli – przyznał Geralt. – Z ich opisu wynikało raczej, że nęka ich wampir niższy przepełniony ślepą żądzą mordu.
- No właśnie. Gwahir to moje imię i ja, jak widzisz, jestem wyższy. A co więcej, nikogo nigdy tutaj nie zabiłem. Żywię się zwierzęcą krwią. Z wsiokami w komitywie żyliśmy. Jak jakaś niebezpieczna zwierzyna las nachodziła, to zabijałem, a truchło oddawałem na mięso i skóry. A tak mi się odwdzięczyli, sucze syny! – krzyknął wampir, kopiąc kamień leżący na ziemi.
- Czemu to zrobili? – zapytał wiedźmin.
- Dla kłóff wampirzych, a jak. Wiesz pefnie, że to cenny składnik alchemiczny. Im niepotrzebny, to banda matołóf, ale ktoś musiał im dobrze zapłacić. Na początku to chcieli tylko zemby wybić, ale jak mnie się fszystkie pokruszyły, to Irminie łeb odcięli i zabrali. Byłem w szoku, nawet ich nie goniłem – wampir spuścił wzrok. – Wieśśminie, ja chcę poczuć smak zemsty. Na zimno. Życie mi zniszczyli, na mojej ojczystej ziemi, z kobietą ukochaną.
- W takim razie rozegrajcie to między sobą - rzekł Geralt. - Nie mieszam się do tego…
- Pomóż mi, proszę. Słaby jestem i w rozsypce, sam sobie rady nie dam. A wieśniacy mi spokoju nie dadzą.
- Pogadam z nimi, ale rzezi robił nie będę – odpowiedział stanowczo wiedźmin, odchodząc. - Bywaj, Gwahir.
III
- Mieliście dziada ubić, a nie pertraktotacje z nim wyczyniać, nu! – zakrzyknął zarządca wioski, Dhurin. – A jużci, znikajcie mi z oczu, bo rzyć skopię, jak mamę kocham!
- Chyba się zbytnio zapędzacie, mości Dhurin. Grzeczniej proszę – warknął Geralt.
- Ha! A co to za zabójca potworów co z bestiami gada, hę? Kozia rzyć, a nie wiedźmin, tfu!
- Okłamaliście mnie, zarządco. Mówione było, że to nierozumny potwór, a to wyższy wampir. Który jeśli szkód nie robi, mnie zabijać nie lza. Przyznajcie się, po co wam były jego kły?
Zarządca wstał gwałtownie, z hukiem przewracając krzesło.
- A tobie nic do tego, odmieńcu! Gadki koniec, wynosić się, ale już! Waligóra, Mniszek, Pokrzywka! Pokażcie obwiesiowi drzwi, bo z własnej woli chyba zadka nie ruszy! – Dhurin sięgnął po stojący obok stołu kij.
- To bardzo nie… - zaczął Geralt, ale nikt nigdy się nie dowiedział, co chciał w tamtej chwili powiedzieć wiedźmin. Szyba w oknie trzasnęła, a w izbie stanął wampir Gwahir. W okamgnieniu doskoczył do zarządcy i wykręcił mu rękę w barku. Dhurin zawył. Wiedźmin, otoczony przez chłopów z widłami, trzymał w ręku miecz.
- Gadaj, kmiocie, po co ci były moje zemby! – seplenił wampir. – Bo ci szyję gołymi dziąsłami rozpłatam!
- Aaa, puść mnie, krwiopijco! – wysapał przerażony Dhurin. - Powiem, powiem! Czarodziej przejazdem był u nas, złota nie skąpił, to myśmy się skusili. Do jakiś miksturmentów były mu potrzebne, a że u nas z groszem ciężko, to poszliśmy w kupie…
- A to, że wam pomagałem? Że dobry byłem, z kobitą moją? Co ona wam zrobiła? Psia mać, ludzie! – Gwahir puścił zarządcę i pokręcił niedowierzająco głową.
- Teeeraaaa! Na nich, chłopyyy! – rozwrzeszczał się Dhurin skacząc w kierunku kija. Ale wampir był tuż przy nim.
Wiedźmin zanurkował, unikając wideł, ciął celnie, szeroko przez piersi. Po kilkunastu sekundach rzezi, w izbie stali tylko Geralt i Gwahir, obryzgani krwią.
- Pomogłeś mi, wieśśminie – wyszeptał wampir, oblizując usta z czerwonej cieczy.
- Broniłem się. Ale nawet jeśli nie byłaby to obrona konieczna… To myślę, że i tak bym tego nie żałował.
- Dlaczego? – zdziwił się Gwahir.
- Bo w tobie znalazłem więcej człowieczeństwa, niż we wszystkich ludziach w tej wiosce razem wziętych.

Aleksander Mirosław Bielecki
BALLADA O CHUTLIWYM WIEDŹMINIE

Dwóch wędrowców przemierzało na skróty las, który słynął z tego, że lepiej było go nie przemierzać. Przynajmniej nie w tak małej grupie i nie w nocy, o czym nasi bohaterowie mieli się zaraz przekonać.
- Geralt? Geralt, co się z tobą dzieje?
- Milcz, Jaskier.
- Geralt?
- Zamknij się i padnij!
Bardowi nie trzeba było tego dwa razy powtarzać. Tak szybko rzucił się na ziemię, że zapomniał o niewielkim gąsiorku wina spoczywającym w jego wewnętrznej kieszeni.
- Cholera, Geralt! Nowe ubranie, a już się kleję i...
- Jaskier, do cholery!
Wiedźmin wyciągnął miecz w jeszcze krótszym czasie niż bardowi zajęło wykonanie jego polecenia, dzięki któremu śpiewak nie stracił życia. Szybko ustawił się plecami do Jaskra, a tam, gdzie jeszcze przed chwilą znajdowała się głowa tego drugiego, nagle przeleciała strzała.
- Geralt! Odbiłeś strzałę, a niech mnie! Geralt... dlaczego ktoś do nas strzela!?
Wiedźmin już nie słuchał... a właściwie słuchał, ale nie Jaskra. Strzelec nie był sam. Wiedźmin słyszał głośne tętno przynajmniej dwóch osób. Słyszał też, że napastnicy mają względem nich niezbyt przyjemne plany. Zaczął biec. Kolejna strzała ze świstem przeleciała mu koło ucha. Zaklął i w mgnieniu oka odbił następną, wycelowaną prosto w serce.
- Jak mogłem dać się tak podejść? – pomyślał. Przełożył miecz do drugiej ręki, po czym tą wolną zaczął wykonywać skomplikowane gesty. – To wszystko przez Jaskra. Zawsze, jak tylko dzieje się coś złego, dzieje się przez Jaskra. – Gdy doskoczył do napastników, jeden z nich akurat sięgał po kolejną strzałę. Wiedźmin nie czekał, tylko od razu posłał w jego stronę Znak Aard, który odrzucił napastnika daleko do tyłu. Drugi chciał sięgnąć po miecz, jednak zanim to zrobił, Geralt pozbawił go ręki.
- Jeżeli nie jesteś kompletnym idiotą, zabierzesz teraz swojego kompana i razem zejdziecie mi z oczu. Pamiętaj, że wzrok mam dobry, więc lepiej mądrze oceń odległość. Gdy tylko zobaczę lub usłyszę któregoś z was, na pewno nie będziecie mieli drugiej szansy.
- Au... tak panie, już odchodzimy. Wiecie panie... my tylko tak żartem, chcieliśmy was nastraszyć.
- Zejdź mi z oczu! – Geralt rozejrzał się wokół i spostrzegł sakwę pozostawioną przez jednego z niedoszłych zabójców – Jaskier! Podejdź tu, chyba będziesz mógł sprawić sobie nową kurtkę!
- Geralt? Co z bandytami? Nie ma ich w pobliżu?
- Nie, bohaterze. Wszystko w porządku.
- Och, Geralt! Właśnie miałem przybiec ci na pomoc, ale widzę, że nie zdążyłem i sam sobie doskonale poradziłeś. Sakiewka! Hura, Geralt! Zobacz, ile jest w niej orenów. Kupię nową kurtkę, a i na bardziej przyjemne rzeczy nam starczy. To jak, zabawimy się w pobliskim zamtuzie?
- Ech, Jaskier. Ty się nigdy nie zmienisz. Zbieraj rzeczy i ruszamy dalej. Przez ten twój skrót o mało nie zginąłeś. Nie wiem co mnie podkusiło, aby cię posłuchać.
- Przesadzasz, jak zawsze przesadzasz. Wybacz ciekawość, ale jeżeli mam napisać pieśń o twojej bohaterskiej walce z tabunem bandytów, dzięki której ochroniłeś cnotę zagubionej w lesie niewiasty, muszę poznać kilka szczegółów.
- Nie chcę pieśni Jaskier. Czego bym ci nie powiedział, to i tak wszystko przekręcisz. W dodatku bandytów było dwóch, a z ciebie to taka cnotliwa istota, jak ze mnie król Temerii.
- Nie znasz się na poezji i tyle. Mam już nawet ułożony w głowie początek. Chcesz posłuchać?
- Nie.
- Wiedziałem, że będziesz zainteresowany. A więc:

samotna dziewica, w lesie zagubiona,
przez wiedźmina z opresji była wybawiona.
A wiedźmin – wiadomo, chutliwy jak zawsze,
- w zamian za ratunek dziewkę zabrał w chaszcze.
A w chaszczach...

- Jaskier, zostało jeszcze trochę wina?
- A widzisz? Moja pieśń od razu poprawiła ci humor. Tak, coś powinno być jeszcze w torbie.
- Niczego mi nie poprawiła, po prostu jak się napijemy, to przynajmniej na chwilę zawrzesz gębę.
- Teraz przesadziłeś! Nie wolno tak traktować artysty i niniejszym oświadczam, że się obraziłem.
- A jeżeli odpowiem na twoje pytanie związane z moją bohaterską walką i tym, jak ratowałem śpiewaka, któremu rzuciło się na mózg?
- Znowu chcesz mnie obrazić, tak? Wiedz, że jestem ponad takie rzeczy. No, ale dobrze. Powiedz mi, Geralt, dlaczego puściłeś ich wolno?
- Zawsze jest jakiś wybór, Jaskier. Ja wybrałem mniejsze zło.

Diana Socha
JAJA

Witaj Jaskier, mam nadzieję że ta łachudra szybko cię odnalazła. Nie byłem pewien czy nadal jesteś w Wyzimie, ale podobno ktoś tam wiedział, gdzie cię szukać. Przepraszam, że zniknąłem bez słowa zaraz po tej akcji u Foltesta, ale nie za bardzo miałem wybór... te chędożone królewskie suki wiedzą jak przekupić człowieka. Nawet wiedźmina...
Siedzę teraz w jakiejś mieścinie na wschodzie. Piździ jak w burdelu... dobrze że chociaż żreć dają po królewsku... w końcu królewska misja...
Dobra Jaskier, koniec pogaduszek, nie piszę bezinteresownie... zwijaj rzyć w troki, potrzebuję tutaj twojej małej pomocy. A ty sam myślę że tutaj lepiej zarobisz niż w Wyzimie. Musze cię jednak ostrzec, że sprawa nie jest kolorowa... a może właśnie jest zbyt kolorowa...
Siedzę w Kielczy, taka wiocha mniejsza nieco od Wyzimy na południowy wschód od Aldersbergu, Foltest mnie tu wysłał... szukać jakiegoś jajka co mu zwinęli z Wyzimy. Tak, JAJKA. Ale z tym jajem jaja są. Pewnie słyszałeś, że w tych okolicach ludzie wiosną jajka malują i święcą w kapliczkach palonym zielskiem... cały problem w tym, że po królewskim jaju śladu brak, a tutejsze jajka ktoś podtruł... pół kraju się już przewróciło, ghuli i innego ścierwa w pierony... Jaskier, mam pewne ślady, ale nie będę tutaj ci o nich pisał... potrzebuję dobrego wywiadu z twojej strony, w Wyzimie i w drodze do Lyrii... Pytaj o otrute jaja, ludzi z malowanymi twarzami i pogłoski, czy ktoś widział córkę króla Lyrii.
Spotkajmy się 7 dni po pierwszej wiosennej pełni w Karczmie pod Zielonym Kłosem w Kielczy. Gdyby mnie nie było: pytaj o mnie córkę karczmarza... będzie wiedziała, gdzie mnie szukać.
Aha, jeszcze jedno... żebyś nie miał problemów z rozpoznaniem mnie. Te z malowanymi mordami zszargały mi twarz. Całe szczęście w Kielczy zatrzymała się czarodziejka... podobno ją znasz, Yennefer się nazywa...i podobno mnie też zna... ale nie za dużo chce powiedzieć... Zresztą o tym pogadamy już przy piwie. Trochę doprowadziła mnie do porządku i nie powiem żeby było to nieprzyjemne... chociaż twarz zaczynam mieć jak Eskel...
Kończę Jaskier, czekają mnie kolejne trzy noce między umarlakami w poszukiwania tego jaja... Jaja za które Foltest mi daje 50 tysięcy orenów... 50 tysięcy Jaskier...
Wiedźmińskie podkładki Razer Goliathus otrzymują:

Martyna Widomska
Dominik Mucharski
Piotr Zawiślak
Klaudia Woźniak
Agata Szymańska

Pozostałe informacje

Półfinałowa rywalizacja w Sopocie była bardzo ciekawa

PGE Start Lublin wyraźnie przegrał w Sopocie i po dwóch spotkaniach w tej parze jest remis

To był zupełnie inny mecz niż ten rozegrany w środę. Przede wszystkim widać, że Trefl Sopot odrobił pracę domową związaną z porażką w pierwszym spotkaniu. Tym razem to gospodarze byli górą - 95:79.

Avia znowu lepsza od Świdniczanki. O utrzymanie jeszcze będą musieli się postarać
ZDJĘCIA
galeria

Avia znowu lepsza od Świdniczanki. O utrzymanie jeszcze będą musieli się postarać

Świdniczanka prowadziła w derbach z Avią, ale drugi raz w tym sezonie musiała uznać wyższość sąsiada zza miedzy. Tym razem żółto-niebiescy wygrali 2:1. A to oznacza, że drużyna Łukasza Gieresza w ostatniej serii gier jeszcze będzie musiała powalczyć o utrzymanie

Myślał że chroni swoje oszczędności. Przekazał oszustom 180 tys. zł

Myślał że chroni swoje oszczędności. Przekazał oszustom 180 tys. zł

Policjanci z Lublina poszukują oszustów, którzy wyłudzili od jednego z mieszkańców ponad 180 tys. zł. Do mężczyzny zadzwonili oszuści z informacją, że jego oszczędności są zagrożone.

Panie aktywnie włączyły się w kampanię Rafała Trzaskowskiego
Wybory prezydenckie 2025

Lubelski sztab Trzaskowskiego podsumowuje kampanię: wybór między krawatem a bejsbolem

Wyraźne zmęczona europosłanka Marta Wcisło, jeszcze przed rozpoczęciem konferencji prasowej podsumowującej kampanię prezydencką Rafała Trzaskowskiego w naszym, regionie, po cichu powiedziała, że w końcu będzie miała czas posprzątać mieszkanie. A tak bardziej politycznie, to poseł Michał Krawczyk, szef lubelskiego komitetu, i jego ekipa przypomnieli, że 1 czerwca oddamy głos w niezwykle ważnych wyborach.

Ekran koło orlika zostaje. Skarga sąsiadów oddalona

Ekran koło orlika zostaje. Skarga sąsiadów oddalona

Zbudowany w marcu 2022 roku ekran akustyczny przy boisku szkolnym na os. Włostowice w Puławach decyzją Naczelnego Sądu Administracyjnego - nie zostanie rozebrany. O likwidację bariery starało się jedno z małżeństw. To samo, które doprowadziło do zamknięcia boiska.

Nawrocki mobilizuje "obóz patriotyczny" w Białej Podlaskiej. Niespodziewany gość na scenie
Zdjęcia
galeria

Nawrocki mobilizuje "obóz patriotyczny" w Białej Podlaskiej. Niespodziewany gość na scenie

Społecznego buntu przeciwko władzy Donalda Tuska już nie zatrzymamy, my wygramy- grzmiał w Białej Podlaskiej Karol Nawrocki. Kandydat na prezydenta zachęcał wyborców do pełnej mobilizacji w niedzielnych wyborach. Poparcia udzielił mu niedawny kontrkandydat, Marek Jakubiak.

Hanna Krall Honorową Obywatelką Lublina. „Może literatura ma jakiś sens”
ZDJĘCIA
galeria

Hanna Krall Honorową Obywatelką Lublina. „Może literatura ma jakiś sens”

- Franciszko Arnszteinowo... Rufciu Winograd... Pani Apolonio… Dzięki wam tutaj jestem. Bo pisałam. Ale i wy ze mną teraz jesteście, dzięki książce. Może literatura ma jakiś sens - mówiła Hanna Krall podczas uroczystości nadania Honorowego Obywatelstwa Lublina.

Bąkiewicz i awantura na sesji. Policja bada, czy złamano prawo

Bąkiewicz i awantura na sesji. Policja bada, czy złamano prawo

Nie prokuratura, ale policja ma zająć się wyjaśnieniem czy w ostatni poniedziałek, gdy podczas sesji Rady Miasta Zamość w Sali Consulatus pojawił się Robert Bąkiewicz z ekipą telewizji Republika, doszło do złamania prawa.

Oni stoją za Trzaskowskim. Kampania wyborcza podsumowana w Zamościu
galeria

Oni stoją za Trzaskowskim. Kampania wyborcza podsumowana w Zamościu

Panie w czerwonych koralach. Panowie z transparentami i flagami: polską i unijną. Nie zabrakło tabliczek i transparentów z podobizną i hasłami poparcia ich kandydata na prezydenta. Tak członkowie sztabu Rafała Trzaskowskiego w Zamościu podsumowali na kilka godzin przed ciszą wyborczą kończącą się kampanię.

„C” jak ciekawość, czary i czytanie – Festiwal Alfabet znów w Lublinie!

„C” jak ciekawość, czary i czytanie – Festiwal Alfabet znów w Lublinie!

Już po raz trzeci litery opanują Ogród Saski – a wszystko za sprawą Festiwalu Alfabet, który w dniach 31 maja – 2 czerwca zaprosi młodych (i nieco starszych) miłośników książek do wspólnego odkrywania magii czytania. W tym roku całą imprezą rządzi litera „C” – jak ciekawość, Carroll, Collodi, czary… i całe mnóstwo świetnych wydarzeń!

Marketing w erze cyfrowej: znaczenie kursów Google Ads, SEO i marketingu internetowego

Marketing w erze cyfrowej: znaczenie kursów Google Ads, SEO i marketingu internetowego

W dobie gwałtownego rozwoju technologii i przenoszenia się coraz większej części działalności gospodarczej do Internetu, umiejętności z zakresu marketingu cyfrowego stają się kluczowe dla każdego, kto chce skutecznie funkcjonować w świecie biznesu.

Gry karciane z pytaniami – idealny sposób na integrację i zabawę

Gry karciane z pytaniami – idealny sposób na integrację i zabawę

Gry karciane to jedna z najstarszych i najbardziej uniwersalnych form rozrywki. Współcześnie na rynku dostępnych jest wiele wersji gier karcianych, które nie polegają jedynie na klasycznych zasadach pokera, brydża czy pasjansa.

Księgowość e-commerce bez tajemnic: praktyczny przewodnik dla sprzedających online

Księgowość e-commerce bez tajemnic: praktyczny przewodnik dla sprzedających online

Rozwój handlu internetowego otworzył drzwi do biznesu tysiącom przedsiębiorców. Niezależnie od tego, czy prowadzisz własny sklep internetowy, sprzedajesz na platformach typu Allegro, Amazon czy działasz w modelu dropshipping – księgowość e-commerce to temat, którego nie da się pominąć. W tym artykule przedstawiamy praktyczny przewodnik, który pomoże Ci odnaleźć się w gąszczu obowiązków podatkowych i formalności związanych z prowadzeniem biznesu online.

Dzik zaprasza do odwiedzin w lubelskim skansenie

Dzik zaprasza do odwiedzin w lubelskim skansenie

Swego czasu Jan Brzechwa pisał "Dzik jest dziki, dzik jest zły...". Jednak ten z lubelskiego skansenu nie zrobi nam krzywdy i zaprasza do odwiedzin.

76-latka za kierownicą potrąciła 70-letnią rowerzystkę

76-latka za kierownicą potrąciła 70-letnią rowerzystkę

76-letnia kierująca renaultem potrąciła przejeżdżającą przez przejście 70-letnią rowerzystkę, po czym uciekła z miejsca zdarzenia. Seniorka z ciężkimi obrażeniami ciała trafiła do szpitala.

ALARM24

Masz dla nas temat? Daj nam znać pod numerem:
Alarm24 telefon 691 770 010

Wyślij wiadomość, zdjęcie lub zadzwoń.

kliknij i poinformuj nas!

Najczęściej czytane

Dzisiaj · Tydzień · Wideo · Premium