Lokomotywy prowadzą przepracowani maszyniści, konduktorów nie szkoli się z pierwszej pomocy i łatwo się włamać do systemu zdalnego zatrzymania pociągów. To tylko część uwag z ogłoszonego we wtorek raportu Najwyższej Izby Kontroli o bezpieczeństwie na kolei.
Teoretycznie jest coraz lepiej, bo wypadków ubywa, a kolej jest najbezpieczniejszym ze środków transportu lądowego. Do ideału jest jednak daleko. Najwyższa Izba Kontroli ma zastrzeżenia do torów, do jeżdżących po nich pociągów, do kolejowych przepisów oraz do samych kolejarzy. Wszędzie coś szwankuje.
Według NIK prawie połowa torów jest w „niewłaściwym” stanie technicznym. – Nie zawsze odpowiednio szybko są one poddawane modernizacji – mówi Krzysztof Kwiatkowski, prezes NIK. – Wprowadza się co prawda rozmaite zabezpieczenia i ograniczenia prędkości, nadal jednak nie likwiduje to poważniejszych zagrożeń, na przykład wykolejania się pociągów.
Same pociągi są przestarzałe. Średni wiek lokomotywy to 32 lata, wagony PKP Intercity mają już średnio 29 lat, a ponad połowa pociągów elektrycznych używanych przez Przewozy Regionalne (dokładnie 55,3 proc.) to pojazdy wyprodukowane... przed rokiem 1980. Najstarszy czynny pojazd tej spółki wyprodukowano w roku 1962.
>>> Przeczytaj także: Przebudowa linii kolejowej z Lublina w stronę Warszawy. Co się dzieje na torach?
Po słabych torach stare pociągi prowadzą zmęczeni maszyniści. Co czwarty z kolejowych pracodawców nie zapewniał im odpowiednio długiego czasu na odpoczynek w ciągu tygodnia, zaś w co piątej firmie przekraczana była dopuszczalna liczba nadgodzin. Na dodatek część maszynistów po skończeniu jednej pracy szła do drugiej, żeby również tam prowadzić pociąg.
Raport obnaża też problemy z urządzeniami mającymi zapewnić bezpieczeństwo ruchu. Chodzi o system, który za pomocą sygnału radiowego może zatrzymać pociągi w całej okolicy, by nie doszło do ich zderzenia. Sęk w tym, że taki sygnał może dla zabawy nadać każdy, kto ma wystarczające pojęcie o falach radiowych. Takie zabawy zdarzają się bardzo często, nawet... 600 razy rocznie. Przestarzały system ma być zastąpiony nowym, szyfrowanym, dopiero w 2023 r.
Problemem jest też brak odpowiedniego szkolenia kolejarzy z udzielania pierwszej pomocy. Tak, by mogli uratować czyjeś życie zanim pociąg dojedzie do stacji, do której może dojechać karetka pogotowia. Jako jaskrawy przykład wskazana jest przez NIK spółka Przewozy Regionalne. Spośród ponad 7000 zatrudnionych tam osób, specjalistyczne szkolenie z pierwszej pomocy przeszło w ciągu półtora roku zaledwie... ośmiu kolejarzy.
>>>