"Kto pracuje w DPS-ie ten wypłaty nie przyniesie”, "Za mało, by żyć” - z takimi transparentami spacerowało dziś po przejściu dla pieszych w Bystrzejowicach
Blokada na krajowej 12 i 17 to pierwsza tak duża akcja protestacyjna pracowników DPS-ów. Personel domów opieki domaga się przede wszystkim podwyżek, wszyscy chcą zarabiać 700 złotych brutto więcej.
- W tej chwili nasze zarobki to około 1000 złotych na rękę. Nie mamy żadnych dodatków, ani za pracę w nocy, ani za pracę w święta. Tak się dłużej nie da. Od 12 lat upominamy się o dodatkowe pieniądze - narzekali pracownicy placówki z Tyszowcach.
Protestujący z DPS-ów z Lubelszczyzny liczą, że ich protest wywoła lawinę podobnych strajków w całej Polsce i wywoła dyskusję o ustawie dotyczącej pomocy społecznej.
Pierwszy efekt blokady "krajówki” już jest. Dzisiaj przedstawiciele protestujących zostali zaproszeni na rozmowy do Urzędu Wojewódzkiego.
- Na piątek zaplanowaliśmy spotkanie ze starostami, burmistrzami z miejscowości, w których są domy pomocy. Rozmawialiśmy dziś także w tej sprawie z Ministerstwem Pracy i Pomocy Społecznej - mówiła po spotkaniu Henryka Strojnowska, wicewojewoda lubelski.
- Jesteśmy dobrej myśli, mamy nadzieje, że do 15 marca uda się rozwiązać tą sytuację. Mam również nadzieję, że nie będziemy musieli urządzać kolejnych protestów. A już odzywają się do nas pracownicy DPS-ów z całej Polski - mówiła Elżbieta Zakrzewska z Domu Pomocy Społecznej w Krasnymstawie.
(mmd)