Inspekcja Transportu Drogowego zmieniła taktykę. Ustawia fotoradary tak, by robiły zdjęcia pojazdów także z tyłu. – To jedyny sposób na motocyklistów i tych, którzy zasłaniają tablice rejestracyjne – tłumaczą inspektorzy.
– Jechałem do Warszawy. Fotoradar był skierowany w stronę przeciwną, więc nawet nie hamowałem – opowiada Jerzy Kurkiewicz, kierowca z Lublina. – To był błąd, bo kilka dni temu zobaczyłem fotkę mojego auta, ale od tyłu. Na liczniku miałem o 32 km/godz. za dużo. Kosztowało mnie 200 złotych i 6 punktów.
Nowa taktyka jest skierowana przeciwko tym kierowcom, którzy po minięciu masztu gwałtownie przyspieszają. Wpadają także i ci, którzy celowo mają zabłocone tablice rejestracyjne, zasłaniają je (np. torebką foliową) czy przyklejają liście. Wszystko po to, by trudno było zidentyfikować samochód na zdjęciu.
– Fotoradary pracujące w ramach CANARD (Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym – red.) mogą fotografować pojazdy z tyłu lub z przodu – mówi Aleksandra Kobylska z Wydziału ds. Informacji i Promocji Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego w Warszawie. I zapewnia: To zgodne z prawem. Zdjęcia od tyłu to też skuteczny sposób na walkę z piratami na motocyklach (jednoślady mają tylko tablice z tyłu – przyp. red.) – dodaje.
Na takich zdjęciach nie widać, kto siedzi za kierownicą. Ale dla inspektorów to żaden problem. – Właściciel pojazdu ma obowiązek wskazać kierowcę. Jeżeli odmówi, to naraża się na grzywnę w wysokości do 500 zł w przypadku mandatu, a w razie skierowania sprawy do sądu, może dostać nawet 5000 zł grzywny – dodaje Kobylska.
Prawo o ruchu drogowym zabrania zasłaniania tablic rejestracyjnych. – Grozi za to mandat 100 zł – informuje Arkadiusz Kalita z Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie.
Nie pomoże też tłumaczenie, że tablica jest brudna z uwagi na złe warunki pogodowe. Obowiązkiem każdego kierowcy jest utrzymywanie tablic rejestracyjnych w takim stanie, by były czytelne.